„Polska to jest bardzo ciekawa kraj” mawiał kiedyś Zulu-Gula, bohater programu satyrycznego, którego rolę odgrywał Tadeusz Ross. I choć sam program i prezentowane w nim treści można było odbierać różnie, to jedno jest pewne: Rzeczpospolita to rzeczywiście ciekawa kraina. Jest tak z wielu powodów, które można by mnożyć. Niewątpliwie należą do nich rozmaitość i bogactwo przyrody ożywionej i nieożywionej, różnorodność tradycji i obyczajów oraz interesujące osobowości zamieszkujących ją ludzi. Satyrykowi chodziło chyba jednak o inną interpretację słowa „ciekawa”. O wykładnię związaną ze specyfiką poszukiwania własnych sposobów rozwiązania problemów, które dawno rozwikłano gdzie indziej. I, co warto podkreślić, rozwiązań nie zawsze zgodnych ze zdrowym rozsądkiem. Zresztą, nie ma co owijać w bawełnę. Hasło służyło wyśmiewaniu naszej polskiej rzeczywistości. Z żalem trzeba przyznać, że pod tym względem Zulu-Gula też miał rację.
Ta „ciekawość” naszego kraju sprawdza się, niestety, także w ochronie środowiska, choćby w przepisach nakładających na konkretne podmioty określone obowiązki, wykonania których później nie ma komu egzekwować. Co prawda, słychać głosy – i to z najwyższych ministerialnych szczebli – o potrzebie i pomysłach na reformę Inspekcji Ochrony Środowiska, ale doświadczenie uczy, że czasem szumnie zapowiadane zmiany kończą się w ciszy gabinetów i nie wnoszą nic istotnego do życia… Oby tym razem było inaczej i oby pomysły związane z reorganizacją funkcjonowania Inspekcji, prezentowane w lutym br. przez Andrzeja Jagusiewicza, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, zostały zrealizowane i przyniosły zakładane efekty. Interesujące w tym kontekście może być np. zniesienie podległości wojewódzkich inspektoratów wobec wojewodów…
Dowodem na istnienie „ciekawego” oblicza naszej polskiej rzeczywistości mogą być np. słowa wypowiedziane przez Andrzeja Kraszewskiego, ministra środowiska, 11 lutego br. podczas posiedzenia sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. „(…) Jeśli chodzi o odpady komunalne, trwają w tej chwili prace. Mój poprzednik, gdy składał rezygnację, pozostawił założenia do ustawy, które przewidywały gminne władztwo nad odpadami. (…) Gdy był już na urlopie, a ja jeszcze nie byłem powołany na to stanowisko, projekt uległ istotnej zmianie w najważniejszym punkcie – owego władztwa nad odpadami. To jest problem, który nadal jest dyskutowany (…)”. Czyż nie jest ciekawie?
Cóż, z naszej polskiej perspektywy do znanego powiedzenia, określanego też mianem klątwy, można by chyba dodać jeszcze jeden warunek, tak by zyskało ono następujące brzmienie: „Obyś żył w ciekawych czasach… i ciekawym kraju”. I oby jednak nie było to przekleństwo…
 
 
Piotr Strzyżyński
z-ca redaktor naczelnej