“Ustawa śmieciowa” a branża ZSEE
Jednym z najbardziej gorących tematów gospodarczych i politycznych ostatnich tygodni stały się masowe odwołania firm, które przegrały gminne przetargi na zagospodarowanie odpadów komunalnych.
Kwestia ta wydaje się niezwykle istotna, ponieważ dotyczy każdego z nas. Jak pogodzić chęć usatysfakcjonowania mieszkańców wysokością opłat za usługi z zachowaniem choć minimalnych standardów zagospodarowania odpadów? A przecież wybory samorządowe za pasem. Narodowa dyskusja na temat śmieci odznacza się niespotykaną dotychczas skalą. W jej cieniu zaczynają funkcjonować nowe mechanizmy związane z zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym (ZSEE), które są pochodną różnorodnej i często szkodliwej, a przede wszystkim dowolnej interpretacji ?ustawy śmieciowej?. Choć nowe regulacje prawne dotyczące ZSEE dopiero przed nami (prace nad projektem trwają), to i tak porządek już teraz ustanawiają ci, dla których kwestie społeczne, gospodarcze i środowiskowe nie mają żadnego znaczenia. Regulacje muszą odnosić się zarówno do nowej dyrektywy unijnej (a więc przede wszystkim do blisko dwukrotnie większych obowiązków zbierania, nowego podziału produktów na grupy, standaryzacji procesów i zrównania obowiązków B2C i B2B), jak i do skali patologii na obecnie funkcjonującym rynku w Polsce. Konieczne jest także uwzględnienie zagrożeń wynikających z obecnego sposobu implementowania ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Ponad 8 kg na osobę