Czy demokracja sprzyja ochronie środowiska: 25 lat wielkich przemian
Aby sensownie odpowiedzieć na tak zadane pytanie, trzeba cofnąć się pamięcią do czasów, kiedy w Polsce panował niedemokratyczny system typu komunistycznego, z centralnym sterowaniem całą gospodarką. Skutki dla środowiska były opłakane.
Przed 1989 r. państwo było właścicielem wszystkich zakładów przemysłowych, wyznaczając dla nich plany produkcyjne, które musiały być realizowane za wszelką cenę, a więc także nie bacząc na zanieczyszczanie środowiska.
Państwo decydowało też o niezwykle niskich cenach energii, wody i surowców, aby zminimalizować koszty produkcji. To, oczywiście, sprzyjało marnotrawstwu na wielką skalę, a jako produkt uboczny powodowało zanieczyszczenie środowiska. Społeczeństwo sprowadzone zostało do pasywnego wykonywania zadań stawianych przez komunistyczną partię i całkowicie jej podporządkowany rząd.
Przemysł ? główny truciciel
Dziś trudno sobie wyobrazić, że aż do 1989 r. w elektrowniach nie było ani jednej instalacji do redukcji emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu, a w większości zakładów przemysłowych i 450 miastach (w tym tych największych) nie było oczyszczalni ścieków. Ponad 70% ścieków komunalnych zrzucano do rzek i jezior zupełnie bez oczyszczenia albo tylko po ich oczyszczeniu mechanicznym. Tylko 12% mieszkańców wsi przyłączonych było do sieci wodociągowej, a reszta korzystała ze studni, z których 2/3 miało wodę niezdatną do picia. Toksyczny smog często panował w sez...