(Nie)jednym głosem – Prawo wodne w opinii branży
Zapisy projektowanej przez Ministerstwo Środowiska ustawy Prawo wodne odbiły się echem wśród przedstawicieli branży wod-kan. Szczególne obawy budzą zmiany w naliczaniu opłat za pobór wód oraz zapowiadany odwrót od decentralizacji zadań i finansów publicznych na rzecz stworzenia Państwowego Gospodarstwa Wodnego ?Wody Polskie?.
Dorota Jakuta, prezes Izby Gosdpodarczej ?Wodociągi Polskie?
Zdaniem Izby Gospodarczej ?Wodociągi Polskie?, ogólny kierunek zmian zaproponowany w nowym projekcie ustawy Prawo wodne jest słuszny. Jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Problem polega na tym, że często zapisom projektu brakuje precyzji, np. dostatecznie jasnych definicji, pozwalających uniknąć sporów interpretacyjnych. Jest jeszcze czas na naprawienie tych niedoskonałości w dalszym procesie legislacyjnym i Izba wierzy, że tak się stanie.
Obawy IGWP budzi propozycja wyłączenia z definicji ?ścieków? pojęcia wód opadowych lub roztopowych, ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacyjne. Nie jest jasne, jakie wody będą mogły stanowić podstawę pobierania opłaty za tzw. deszczówkę, co może uniemożliwić dokonywanie tego przez przedsiębiorstwa wod-kan. Na domiar złego ustawodawca nie przewidział przepisów przejściowych, co rodzi pytanie o los prawny obecnych taryf na terenach gmin, gdzie już za ?deszczówkę? nalicza się opłaty.
Projekt MŚ ustanawia wprawdzie opłatę za odprowadzanie wód opadowych lub roztopowych, ale przepisy nie definiują, jakie rodzaje wód mieszczą się w tej kategorii i za co opłata ma być pobierana. Projektodawcy posłużyli się pojęciami nieostrymi (?urządzenia do retencjonowania wody? czy ?tereny uszczelnione?), a ich rozumienie będzie determinowało obowiązek uiszczania i wysokość tzw. opłaty retencyjnej. Brak precyzyjnych definicji może wywołać spory interpretacyjne.
Przedstawiciele branży wod-kan nie dostrzegają uzasadnienia dla przyjętych w projekcie rozwiązań dotyczących podziału wpływów z opłat za gospodarowanie wodami opadowymi i roztopowymi. Koszty z tym związane ponoszą z reguły przedsiębiorstwa wod-kan (gminy), i to one powinny uzyskiwać dochody z tytułu opłat za usługi w tej dziedzinie, skoro są do świadczenia tych usług ustawowo zobowiązane.
Zmiana definicji pojęcia ?ścieków?, przy jednoczesnym uniemożliwieniu zakładom wod-kan uzyskiwania dochodów z tytułu odprowadzania wód opadowych i roztopowych, może negatywnie wpłynąć na funkcjonowanie tego sektora gospodarowania wodami. W konsekwencji wprowadzenie nowelizacji w omawianym kształcie wyłączy zagospodarowywanie wód opadowych i roztopowych z obowiązków firm wodociągowych. A to nie powinno być celem ustawodawcy.
mec. Daniel Chojnacki, Kancelaria Domański Zakrzewski Palinka
Zapisy proponowanej przez MŚ ustawy zmierzają do konsolidacji kompetencji z zakresu gospodarki wodnej, dotychczas rozproszonych pośród wielu organów administracji publicznej. Utworzenie Państwowego Gospodarstwa Wodnego ?Wody Polskie? zostało uzasadnione przez projektodawcę koniecznością centralizacji wykonywania zadań i wydatkowania środków publicznych w tym zakresie.
Do najistotniejszych zmian, jakie ma wprowadzić ustawa, należałoby zaliczyć: centralizację wykonywania zadań z zakresu gospodarki wodnej, ustanowienie powszechnego systemu opłat za usługi wodne, wprowadzenie konstrukcji ?zgody wodnoprawnej? i ?oceny wodnoprawnej?, a także uregulowanie kwestii wód opadowych i roztopowych.
Projekt ustawy Prawo wodne dotyczy nie tylko wprowadzenia nowego aktu prawnego, ale również wiąże się z szeregiem zmian w innych ustawach. Najistotniejsze będą dotyczyć przede wszystkim ustawy o działach administracji rządowej, ustawy Prawo ochrony środowiska oraz ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. W związku z tym zaistnieje konieczność dostosowania aktów wykonawczych do nowelizowanych ustaw do zmian przewidzianych w projektowanej ustawie.
W przypadku ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków wymagane zmiany będą miały złożony charakter, m.in. ze względu na przeniesienie kompetencji do wydawania niektórych rozporządzeń na podstawie tej ustawy z ministra właściwego do spraw budownictwa i infrastruktury na ministra właściwego do spraw gospodarki wodnej. Biorąc pod uwagę przewidziane w projektowanej ustawie zmiany, dotyczące np. prawnej kwalifikacji wód roztopowych i opadowych, konieczne będzie dostosowanie tzw. rozporządzenia taryfowego przez nowy organ właściwy, czyli ministra właściwego do spraw gospodarki wodnej, do zmian, zarówno w Prawie wodnym, jak i w ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, przewidzianych w projekcie. Tak szeroki zakres modyfikacji może stanowić przesłankę do zastanowienia się, czy aby nie nadszedł czas na opracowanie nowych regulacji dotyczących zbiorowego zaopatrzenia w wodę oraz zbiorowego odprowadzania ścieków?
mec. Łukasz Ciszewski, Kancelaria Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy
Przedstawiony przez rząd projekt nowej ustawy Prawo wodne zawiera szereg istotnych zmian dotychczasowego stanu prawnego. W ramach krótkiego komentarza nie sposób omówić ich wszystkich, ale z punktu widzenia zasad funkcjonowania zakładów wod-kan należy zwrócić uwagę na kilka.
Oczywiście największe emocje budzą regulacje dotyczące opłat za usługi wodne (zarówno za pobór wód, jak i za wprowadzanie ścieków do wód lub do ziemi), w szczególności art. 282 nowej ustawy, ustalający górne jednostkowe stawki tych opłat (Rada Ministrów w drodze rozporządzeń będzie określała konkretne wysokości przedmiotowych stawek i różnicowała je w oparciu o kryteria wskazane w ustawie). Trudno dziwić się reakcji branży, skoro np. najniższa stawka opłaty za pobór wód podziemnych, tj. do celów zbiorowego zaopatrzenia w wodę przeznaczoną do spożycia przez ludzi, ma maksymalnie wynieść 1,64 zł za 1 m3. To radykalna podwyżka w stosunku do obecnego stanu (kilka groszy za m3) i oczywista podstawa do znaczących podwyżek dla odbiorców usług.
Budzi to szczególne zaniepokojenie w kontekście zapowiedzi Ministerstwa Środowiska, dotyczących równoczesnego wprowadzenia administracyjnych ograniczeń górnego poziomu cen za usługi wodociągowo-kanalizacyjne (ustalania przez ministra cen maksymalnych).
Ustawa zawiera również wiele innych ważnych zmian dla przedsiębiorstw wod-kan, np.:
- zmienia się treść ustawowych delegacji do wydawania rozporządzeń, o których mowa w art. 11, 17, 23 i 25 u.z.z.w. (w tym rozporządzenia taryfowego), co może zapowiadać wydanie nowych rozporządzeń, uszczegółowiono również zawarte w art. 12 u.z.z.w. zasady kontroli jakości wody i funkcjonowania zajmujących się tymi badaniami laboratoriów (art. 486 nowej ustawy),
- wydawanie zgód wodnoprawnych (w tym pozwoleń wodnoprawnych) ma leżeć w gestii PGW?Wody Polskie?, będącego państwową osobą prawną w rozumieniu przepisów ustawy o finansach publicznych (art. 397 nowej ustawy),
- strefy ochronne obejmujące wyłącznie teren ochrony bezpośredniej ujęć wody ustanawiane będą z urzędu, zaś strefy ochronne obejmujące teren ochrony bezpośredniej oraz teren ochrony pośredniej na wniosek właściciela ujęcia wody (przy czym jeżeli analiza ryzyka wykaże konieczność ustanowienia strefy pośredniej, a właściciel ujęcia nie złoży wniosku, strefa ta również zostanie ustanowiona z urzędu). Co więcej, w terminie nie dłuższym niż sześć miesięcy od dnia wejścia w życie nowej ustawy właściwe organy ustanowią strefy ochronne, obejmujące wyłącznie teren ochrony bezpośredniej dla ujęć wody, dla których dotychczas nie ustanowiono takich stref (art. 133 i art. 532 nowej ustawy).
Mariusz Gajda, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska
Celem proponowanych w nowej ustawie Prawo wodne zmian jest przede wszystkim uporządkowanie sytuacji rozproszonej gospodarki wodnej, która w Polsce po 1989 r. nie została zreformowana, choć reformy wymagała. Dotyczy to także jej organizacji, która dziś jest niewłaściwa. Wody śródlądowe w Polsce mają obecnie zbyt wielu zarządców, co nie sprzyja prowadzeniu odpowiedniej gospodarki wodnej. Dlatego na wzór Lasów Państwowych chcemy powołać Państwowe Gospodarstwo Wodne ?Wody Polskie?, które będzie zarządzać wszystkimi rzekami i kanałami w naszym kraju.
Zamierzamy także rozwiązać problem wód opadowych, wprowadzając zachęty finansowe do ich retencjonowania i wykorzystywania, ponieważ zmniejszy to ryzyko powodzi i lokalnych podtopień po nawalnych deszczach, a także złagodzi skutki suszy. Na razie zdecydowaliśmy, że będzie to dotyczyć tylko miast, i to tych bardzo zabudowanych, czyli terenów o gęstości zaludnienia większej niż tysiąc osób na kilometr kwadratowy. Być może potem to kryterium zostanie zweryfikowane. Na tych obszarach trzeba będzie płacić za odprowadzanie deszczówki. Taka opłata ma być zachętą do tego, by inwestować w rozwiązania mające na celu retencjonowanie i zmniejszenie ilości odprowadzanych wód opadowych. Chodzi np. o to, by inwestor, budując duże sklepy, osiedla mieszkaniowe lub parkingi dla aut, zamiast kostki czy asfaltu używał płyt ażurowych, dzięki którym część deszczówki wsiąknie w ziemię, a nie spłynie do kanalizacji deszczowej. W przypadku opłat przewidujemy pewne progi, zależne od skali retencji.
Ustawa ma charakter priorytetowy, ponieważ Polska musi przestrzegać unijnego prawa. Jednym z niespełnionych dotąd przez nas obowiązków prawnych wobec UE jest niewypełnienie zapisów Ramowej Dyrektywy Wodnej, w szczególności w zakresie tzw. zwrotu kosztu usług wodnych. Zasada ta mówi wprost: ?użytkownik wody płaci za nią?.
Ustawa jest opracowywana w taki sposób, aby nie powodowała kolizji z innymi aktami prawnymi. Istotne z punktu widzenia branży wod-kan zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków od 1 stycznia 2017 r. mają leżeć w gestii nie Ministerstwa Infrastruktury, ale Ministerstwa Środowiska. Gdy to nastąpi, znowelizujemy tę ustawę. Celem nowelizacji jest wprowadzenie krajowego regulatora opłat za wodę i za odbiór ścieków, na podobieństwo Urzędu Regulacji Energetyki w sektorze energetycznym.
Marek Wójcik, Związek Miast Polskich
Z naszej perspektywy nowa ustawa to dowód na ustrojowe odejście od decentralizacji zadań i finansów publicznych. Wypełnienie zapisów Ramowej Dyrektywy Wodnej nie wymaga od Polski porzucenia założeń decentralizacji zadań i środków publicznych, a w tym przypadku odbierania samorządom kompetencji i powoływania wielkiej rządowej instytucji, czyli Państwowego Gospodarstwa Wodnego ?Wody Polskie?.
Nie dostrzegamy przesłanek do tworzenia branżowej administracji, wyłączonej z nadzoru społecznego. Pierwszy raz od 1990 r., kiedy to w Polsce reaktywowano samorządy terytorialne, mamy do czynienia z taką skalą odwrotu od konstytucyjnie zagwarantowanej zasady pomocniczości. Zasada ta nakazuje przesunięcie procesu decyzyjnego możliwie jak najbliżej obywateli i zagwarantowanie właściwego stopnia niezależności organom niższego szczebla w stosunku do organów wyższego szczebla.
Należy też podkreślić, że jeśli proponowane rozwiązania wejdą w życie, to mieszkańcy, przedsiębiorcy i samorządy będą płacili za skutki ich wdrożenia. Poniosą dodatkowe opłaty za korzystanie z wody i prowadzenie działalności gospodarczej z jej wykorzystaniem. Mamy zastrzeżenia np. do płacenia za odprowadzanie wody z dróg publicznych. Jako miasta ponosimy koszty budowy i utrzymania kanalizacji deszczowej, a teraz mielibyśmy jeszcze płacić za odprowadzaną nią wodę? Martwimy się też o naszych przedsiębiorców i rolników. Ostatecznie to konsument poniesie konsekwencje ? zapłacimy więcej za ryby i za płody rolne, jeśli ich producenci będą korzystali z wód głębinowych.
Przedstawiciele resortu środowiska niepotrzebnie straszą nas, że jeśli nie uchwalimy tej ustawy w proponowanym kształcie, to nie będziemy mogli korzystać ze środków unijnych na kanalizację. Po dokładnym przeanalizowaniu treści dyrektyw unijnych okazuje się, że wcale nie stracimy nagle możliwości aplikowania o pieniądze.
Upominamy się także o inne uregulowanie kwestii kontynuowania zatrudnienia pracowników samorządowych, wykonujących do tej pory zadania wynikające z zapisów Prawa wodnego. Uważamy, że dobrze wypełniali obowiązki i zasługują na gwarancję dalszej pracy w nowo powstającej instytucji, a nie na bycie ofiarami wprowadzanych zmian.
Nie mówimy o tym, że niektórych rozwiązań proponowanych przez resort środowiska w projekcie ustawy nie należy wprowadzać. Ale sądzimy, że trzeba to czynić nie wskutek rewolucji, lecz ewolucji, przebiegającej w dłuższym czasie i przy współpracy ze środowiskami samorządowymi.
Oprcowanie: Martyna Matuszczak