Przymus czy rozsądek
Darmowa kranówka obowiązkowo w każdej restauracji? Czemu nie? To nie fantazja, ale pomysł rozważany w Unii Europejskiej. Zastanówmy się, gdzie kończy się dokuczliwy dla społeczności przymus, a zaczyna po prostu rozsądek.
Na początku marca wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans oraz Komisarz Karmenu Vella zaprezentowali treść nowej dyrektywy w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi. Zawiera ona 18 nowych parametrów kontrolnych, ale również nowe restrykcyjne podejście do obowiązkowej analizy i zarządzania ryzykiem. Założenia dyrektywy brukselscy urzędnicy przedstawili na konferencji prasowej, podczas której doszło do ciekawej wymiany zdań na nieco inny temat.
Mandat za brak darmowej kranówki?
Otóż dowiedzieliśmy się, że w kręgach unijnych powstał pomysł nałożenia na właścicieli restauracji obowiązku podawania klientom darmowej kranówki. Wiąże się to z pierwszą inicjatywą obywatelską, pod jaką udało się zebrać podpisy obywatelom UE, w tym Polakom ? ?Prawo do wody?. Komisarz Vella zgodził się z treścią petycji, że ?dobro obywateli to priorytet dla KE?, a ?bezpieczna woda pitna to cel nadrzędny?. I właśnie serwowanie darmowej kranówki w restauracjach jak najbardziej wpisuje się w te założenia, tym bardziej że woda w wodociągach Unii Europejskiej utrzymuje najwyższe standardy na świecie.
Okazuje się, że są już kraje w Europie, gdzie taki obowiązek wprowadzono ? m.in. we Francji i części Hiszpanii. Natomiast restauratorzy, np. w Belgii, konsekwentnie bojkotują taką inicjatywę. Tymczasem głosy, że kranówka powinna być w każdej restauracji bezpłatna, są coraz mocniejsze.
A jak to wygląda na naszym podwórku? Wodociągi Kieleckie już od kilku lat próbują przekonać restauratorów do tego pomysłu. Przeprowadziliśmy m.in. kilka akcji połączonych z degustacją kranówki ? właściciele kilku restauracji zgodzili się, aby w wybranym dniu nasi pracownicy podawali gościom darmową kranówkę w karafkach z logo Wodociągów Kieleckich. Niestety, na takich akcjach się kończy. Dalej w wielu restauracjach klient proszący o wodę z kranu usłyszy, że nie podają, za to może dostać taką samą przecież, a czasem nawet gorszą wodę w butelce, zwaną ?mineralną?. No i za nią słono zapłaci.
Są też próby ogólnopolskie wprowadzenia naklejki dla restauracji, które darmową kranówkę zdecydują się podawać. Jeżdżę trochę po kraju i nie zauważyłem, aby pomysł się przyjął.
A jak było z papierosami?
Czy więc taki przymus by coś załatwił? Moim zdaniem, tak. Bo teraz nie ma co się dziwić restauratorom. Na sprzedaży napojów zarabiają, a po rozpowszechnieniu się zwyczaju picia darmowej kranówki na pewno obroty by im nieco spadły. Myślę jednak, że byłyby to tylko straty chwilowe, które łatwo odrobić.
Pamiętacie Państwo, jak to było z całkowitym zakazem palenia papierosów w restauracjach? Dopóki obowiązywały nieżyciowe przepisy o wydzielaniu osobnego pomieszczenia lub stolika ?dla palących?, było to fikcją. Klienci konsumowali swojego schabowego w oparach papierosowego dymu, a często pomieszczenie ?dla palących? to była cała restauracja, z wyjątkiem małego pokoiku dla osób, którym dym przeszkadza.
I co się stało po wprowadzeniu całkowitego zakazu? Bary, puby i restauracje nie upadły, wbrew pesymistycznym prognozom branża gastronomiczna doskonale się rozwija i już nikomu nie przejdzie przez głowę myśl, że można bawić się w barze czy delektować kolacją w kłębach papierosowego dymu.
Tak więc mądry przymus jest po prostu rozsądnym wyjściem. Wracając do darmowej kranówki w restauracjach, według mnie dużo większe znaczenie niż wzrost przychodów ma tu dla nas poprawa wizerunku naszych spółek. Bo ile litrów tej wody mogą klienci restauracji wypić? Natomiast pokazywanie, że woda kranowa jest smaczna i zdrowa, jest bezcenne.
Nie jest to pierwsza sytuacja w naszej branży, kiedy zdrowy przymus byłby uzasadniony. Przypomnijmy sobie, jakie problemy mamy z osiągnięciem efektu ekologicznego podczas realizacji unijnych inwestycji w rozbudowę naszych sieci kanalizacyjnych. Na początku zgłaszają się tysiące chętnych do przyłączenia, podpisują stosowne deklaracje, my robimy infrastrukturę za dziesiątki, a nawet setki milionów złotych i gdy jest już gotowa, ludzie się wycofują. Bo sobie przeliczają, że dalej wolą zatruwać środowisko za darmo, niż płacić co miesiąc za odprowadzanie ścieków. I przymusu nie ma, bo do dzisiaj prawodawcy nie pomyśleli o takim rozwiązaniu. Przyłączenie do nowej sieci można odkładać na ?ad calendas Graecas?, czyli na ?święty nigdy?, a nam grozi utrata części unijnej dotacji.
Ja wiem, że wszyscy kochamy wolność. Polacy na jakikolwiek przymus reagują alergicznie, buntem i niezgodą, ale Proszę Państwa, są granice tej swobody. Zdrowy przymus nie jest zły, bo służy całemu społeczeństwu.