32% udziału OZE w Unii Europejskiej w 2030 roku! A w Polsce?
Zostały uzgodnione dyrektywy o odnawialnych źródłach energii i efektywności energetycznej oraz rozporządzenie o zarządzaniu unią energetyczną. Pozostają jeszcze ostateczne zgody Rady Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, ale można przyjąć, że Bułgaria, przewodnicząca obecnie pracom Rady UE, osiągnęła znaczący sukces w tym zakresie. Z punktu widzenia branży OZE najważniejsze są ustalenia w sprawie dyrektywy o odnawialnych źródłach energii, gdzie najbardziej spornym punktem był cel OZE na 2030 r., czyli udział energii odnawialnej w miksie energetycznym UE, uzgodniony ostatecznie na 32%. W projekcie Pakietu Zimowego Komisja proponowała 27%, co poparły państwa członkowskie w Radzie. Natomiast Parlament podszedł do sprawy bardziej ambitnie ? przyjął 35%. I to właśnie wokół tych liczb toczyły się spory.
W czasie dyskusji w Radzie UE ds. Energii do tradycyjnie progresywnych państw takich jak Francja, Dania, Szwecja czy Portugalia dołączyły Hiszpania, Włochy i Holandia, które poparły 35% udziału OZE. Grupa Wyszehradzka z Polską na czele optowała natomiast za niższymi propozycjami Komisji. Największym zaskoczeniem były zazwyczaj bardzo ambitne Niemcy, których przedstawiciel zaprotestował przeciwko celowi wyższemu niż 30%. Przyjęty cel 32% wydaje się być zatem dobrym kompromisem.
Z najważniejszych elementów nowej dyrektywy trzeba także wymienić zwiększoną rolę społeczności lokalnych i znaczne ułatwienie dla prosumentów, którzy przy instalacji do 25 kW mają nie ponosić opłat sieciowych. Przyjęty został też cel udziału energii z OZE w transporcie w wysokości 14% do 2030 roku, a także ograniczenie wykorzystania biopaliw pierwszej generacji wytwarzanych z roślin spożywczych do maksimum 7%. Ponadto państwo członkowskie będzie mogło obniżyć swój cel transportowy, jeśli nie będzie stosować biopaliw tych generacji. Wprowadzone zostały także ograniczenia wykorzystywania oleju palmowego, prowadzące do całkowitego zakazu od 2030 roku. Dla Polski szczególnie ważne są zapisy dotyczące wykorzystania biomasy, które zakazują wielopaliwowego spalania biomasy z węglem, prowadząc do likwidacji popularnego u nas, a tak szkodliwego, zwłaszcza dla rozwoju odnawialnych źródeł energii, procesu współspalania. Chociaż ostateczny rezultat prac nie jest zgodny z podejściem polityków, promujących raczej węgiel i skłaniających się bardziej ku energii atomowej niż odnawialnej, to wyższy cel OZE i szersza promocja zielonej energii jest dla nas dobrą wiadomością.
Wyniki negocjacji wskazują, że instytucje i państwa unijne uznały, iż trendy światowe się nie mylą i że to OZE stanowi przyszłość energetyki. Nie jest to już fanaberia bogatego Zachodu, dzisiaj w rozwoju OZE przodują Chiny gonione przez USA i Indie, boom zaczyna się także w Afryce, którą opanowują instalacje słoneczne instalowane poza siecią. Polska też powinna zauważyć i włączyć się w ten trend, żeby go wykorzystać w jak najlepszy sposób. Teraz czas na rodzime instytucje oraz polskich polityków, żeby przyjęli do wiadomości, że czas energetyki scentralizowanej mija. Chociaż, obserwując deklaracje polityków wiodących w zagadnieniach energetycznych, już widać, jak zmienia się podejście. Dwa lata temu w ich wypowiedziach istniał praktycznie tylko węgiel jako polski skarb, na bazie którego można budować przyszłość. Okazało się jednak, że węgiel nie jest taki tani i nie ma go w zasięgu ręki tak dużo, nie mówiąc o kosztach środowiskowych i zdrowotnych, których odzwierciedleniem jest problem smogu, istniejący już w świadomości społecznej. W zeszłym roku pojawiła się także silna opcja zwolenników elektrowni atomowych, chociaż bardzo drogich, których czas zwrotu inwestycji minister energii liczy na 50 lat! W deklaracjach są zatem obecne wszystkie kierunki rozwoju, właściwie poza OZE, które (jak dotąd) traktowano marginalnie, jedynie w kontekście zobowiązań unijnych. A w krajowych dokumentach strategicznych okres po roku 2020 praktycznie nie istnieje, jakby rozwój energetyki odnawialnej miał skończyć się za dwa lata.
Jako branża od dawna czekamy na nową politykę energetyczną, która najpierw miała być przyjęta do końca 2016, potem 2017, a teraz Ministerstwo Energii obiecuje koniec 2018 roku. I do pewnego stopnia możemy na to liczyć, biorąc pod uwagę, że zgodnie z wymaganiami unijnymi, do 1 stycznia 2019 roku ma być wykonany zintegrowany plan krajowy w zakresie energii i klimatu, który wymaga decyzji dotyczących rozwoju energetyki co najmniej do 2030 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że opadnie entuzjazm wywołany możliwością wprowadzania drogiej energetyki atomowej, a przyjdzie czas na zapał sprzyjający rozwojowi źródeł odnawialnych. Im szybciej to się zdarzy, tym będzie lepiej dla polskiej gospodarki, która będzie mogła dynamicznie się włączyć nie tylko w instalowanie zagranicznych technologii, ale także w budowę własnego przemysłu na rzecz OZE.
Beata Wiszniewska
dyrektor generalny
Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej