Ceny ciepła systemowego rosną. Powodem są nie tylko rosnące ceny paliw i uprawnień do emisji CO2 oraz galopująca inflacja. To także pokłosie trudnej sytuacji finansowej sektora ciepłowniczego oraz związanego z tym braku możliwości realizacji wystarczających inwestycji w niskoemisyjne technologie.

Rynek ciepłowniczy w Polsce należy do największych w Unii Europejskiej. Aktualnie w branży działa 387 przedsiębiorstw ciepłowniczych (łączna zainstalowana moc to ponad 53 tys. MW – dane URE 2020), które obejmują około 42% gospodarstw domowych. Oznacza to, że z ciepła systemowego korzysta blisko 15 mln Polaków. Głównym źródłem produkcji ciepła systemowego od lat jest węgiel (68,9% – dane URE 2020), którego z uwagi na aktualne warunku geopolityczne brakuje.  Od chwili wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej jego cena drastycznie wzrosła.

Drogi węgiel z importu

Ciepłownie zużywają około 5 mln ton węgla rocznie. Polscy dostawcy zapewniają jedynie 2,1 mln ton. Brakujące 2,9 mln ton branża jest zmuszona importować, żeby zabezpieczyć zapasy na sezon grzewczy. Polskiego węgla zawsze brakowało, bo jest go za mało. Dotychczas lukę tę pokrywał import, głównie z Rosji, bo surowiec był konkurencyjny cenowo i dobry jakościowo. Dziś w obliczu embarga na rosyjski węgiel zmuszeni jesteśmy do importu z innych kierunków. To jest możliwe, ale wziąć trzeba pod uwagę to...