Pożar na nielegalnym składowisku chemikaliów w Nowinach. Prokuratura oskarża dwie osoby
Uzasadnienie sądu
Sędzia Krzysztof Czarnecki uzasadniał w środę, że w sprawie opierano się na poszlakach. Brak było dowodu, który wskazywał bezpośrednio na sprawstwo któregokolwiek z oskarżonych. „Niemniej jednak te poszlaki, w tym wypadku monitoring wizyjny, pozwalał na ustalenie, że to oskarżeni dopuścili się popełnienia tego czynu, który został im zarzucony” – mówił sędzia.
Z nagrań wynikało, że kiedy doszło do pożaru, w pobliżu składowiska znajdowali się tylko oskarżeni. „Na podstawie monitoringu ustalono jaką drogę przebyli oskarżeni danego dnia. W tym momencie i w tym miejscu przebywali tylko oskarżeni. Chwile po (ich) przejściu obok miejsca, gdzie składowane były opony, zaczął wznosić się dym. Ten ciąg poszlak pozwolił na ustalenie, że to oskarżeni dokonali podpalenia” – wskazywał sędzia Czarnecki.
Zaznaczył, że potwierdzała to również opinia biegłego, z której wynika, że pożar rozpoczął się w miejscu, gdzie składowano opony.
Sędzia Czarnecki, odnosząc się do wyroku, oświadczył, że w tej sprawie, nie było żadnych okoliczności łagodzących. W ocenie sędziego tylko wskutek szybkiej i profesjonalnej akcji ratunkowej nie doszło do rozprzestrzenienia się pożaru na sąsiednie nieruchomości.
„Zachowanie, jakiego dopuścili się oskarżeni, czyli stworzenie zagrożenia dla tak wielu osób i mienia o tak wielkiej wartości spotyka się z surową reakcją wymiaru sprawiedliwości. Szkoda jaką wyrządzili oskarżeni swoim działaniem, była ogromna. Pożar, który został przez z nich spowodowany, był spektakularny. Nie budziło wątpliwości, że skutki zachowania oskarżonych były ogromne i dotknęły bardzo wiele osób” – zaznaczył.
Prokuratura domagała się dla obu oskarżonych kar trzech i pół roku pozbawienia wolności. Oni sami nie przyznawali się do winy i wnosili o uniewinnienie. Łagodniejsza kara wobec jednego z oskarżonych wynikała z faktu, że nie był on wcześniej karany. Wyrok nie jest prawomocny.
Ponad 20-godzinna akcja gaśnicza
W trakcie pożaru składowiska w Nowinach dla trzech gmin, w tym Kielc, na kilka godzin ogłoszono alarm zagrożenia chemicznego. Akcja gaszenia pożaru trwała ponad 20 godzin, a w szczytowym momencie brało w niej udział ponad 150 strażaków z 30 jednostek. W wyniku pożaru zniszczeniu i uszkodzeniu uległy m.in. budynki mieszkalne i gospodarcze, pojazdy mechaniczne, a łączną kwotę strat oszacowano na 1,4 mln zł.
Właścicielem składowiska był Łukasz P., który w październiku 2020 roku został skazany na rok i trzy miesiące więzienia za niezgodne z przepisami składowanie groźnych substancji w sposób zagrażający życiu. Pośrednikiem w przekazywaniu odpadów był Tadeusz D., były wójt Piekoszowa (woj. świętokrzyskie), oskarżony o korupcję, mający też zarzuty za udział w tzw. mafii śmieciowej.
W połowie czerwca 2021 roku udało się uprzątnąć pozostałości po składowisku. Usunięto ponad 1,1 tys. ton opadów. Pracami porządkowymi w tzw. wykonawstwie zastępczym zajęło się Starostwo Powiatowe w Kielcach. Koszt prac porządkowych wyniósł 8 mln zł.
Komentarze (0)