Z jednej strony można się cieszyć, a z drugiej strony dawny system traktował sieć elektroenergetyczną jako wirtualny sezonowy magazyn energii. Niestety, sieć energetyczna nie jest magazynem energii – musi się bilansować w każdej milisekudzie. Więc niewątpliwie wprowadzenie takich zmian było konieczne.
Nowy system
Dalszy przyrost prosumentów w takim tempie powodowałby, że instalacje nie pracowałyby prawidłowo – same by się odłączały. Dlatego mikroinstalacje będą się opłacać, jeśli będzie możliwość wykorzystania energii w ciągu dnia w całości albo opcja zmagazynowania jej. Czy to w postaci energii elektrycznej, czy energii cieplnej.
– Inną sprawą było to, w jaki sposób ta zmiana była wprowadzona, na jakich zasadach, w jakim trybie. Od dwóch lat mamy nowy system, którego największym mankamentem jest to, że trudno teraz przewidzieć w perspektywie kilku lat czy to się będzie opłacać ekonomicznie, czy też nie – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Fotowoltaika do autokonsumpcji
I zaraz dodaje: – A inwestując w fotowoltaikę myślimy o perspektywie kilkuletniej. Wystarczy spojrzeć na rynki, gdzie wysycenie fotowoltaiką jest dużo większe – tam w godzinach szczytu, kiedy słońce świeci, kiedy energii słonecznej sieci jest bardzo dużo – cena energii spada do zera, czasami jest wręcz ceną ujemną. Wtedy energii jest nadmiar, nikt jej nie chce i nikt nie będzie jej kupował ani płacił za nią godziwych stawek. Natomiast zawsze bardzo się będzie opłacało stosować instalację fotowoltaiczną do zaspakajania własnych potrzeb energetycznych – a więc tzw. autokonsumpcji. Dlatego będą potrzebne magazyny energii, które tę energię będą przechowały i oddadzą przykładowo wieczorem – kiedy słońce już nie świeci, a nasze zapotrzebowanie na energię gwałtownie rośnie. To jest przyszłość mikroinstalacji w Polsce – wyjaśnia Ruszkowski.
Komentarze (0)