Zaostrzone kryteria i nowocześniejsze urządzenia badawcze
Zapytany o przyczyny pogorszenia się jakości wód, GIOŚ przekazał, że nie wynika to z pogorszenia się poszczególnych badanych parametrów (biologicznych, fizykochemicznych lub hydromorfologicznych), ale z wprowadzenia zaostrzonych kryteriów, poszerzenia sieci monitoringowej, a także z zastosowania nowocześniejszych i bardziej czułych urządzeń badawczych.
GIOŚ informuje na swojej stronie internetowej, że w ramowej dyrektywie wodnej obowiązuje zasada “najgorszy decyduje”, która jest uważana za jeden z filarów systemu oceny wód. Oznacza ona, że gdy do oceny danego obiektu wodnego użyto kilku parametrów, ostateczna ocena nie jest ich średnią, ale jest równa ocenie najgorszego elementu.
I tak – jak wyjaśnił Inspektorat – jednolita część wód o stanie ekologicznym poniżej dobrego nie może zostać oceniona jako dobra, nawet gdy jej stan chemiczny jest dobry. I odwrotnie, jednolita część wód o stanie chemicznym poniżej dobrego nie może zostać oceniona jako dobra, nawet gdy jej stan ekologiczny jest dobry. Zatem w obu przypadkach można ocenić stan wód jako zły, znając jedynie jeden ze stanów składowych. Natomiast jeżeli zna się tylko jeden ze stanów składowych i jest on sklasyfikowany jako dobry, nie można ocenić ostatecznego stanu jako dobry, bo nie wstaiadomo, czy klasyfikacja komplementarnego stanu temu by nie przeczyła.
Parametry w górę, parametry w dół
Z materiałów opublikowanych na stronach GIOŚ wynika, że mimo iż w ciągu kilkunastu lat stan niektórych parametrów wód poprawił się, nie jest to widoczne w ogólnej klasyfikacji, ponieważ pozostałe parametry nadal przekraczają normy. Wskazano też, że standardem staje się prezentacja stanu chemicznego zgodnie z wymogami ramowej dyrektywy wodnej, która w przypadku monitorowania pełnego zestawu wskaźników prawie zawsze oznacza stan zły, oraz stanu chemicznego z wyłączeniem tzw. zanieczyszczeń wszędobylskich, trwałych, podlegających bioakumulacji i toksycznych (uPBT), co daje znacznie bardziej optymistyczny obraz.
GIOŚ przypomniał, że badania jakości wód w ramach państwowego monitoringu wykonuje się co najmniej raz na sześć lat. – Badania elementów fizykochemicznych i chemicznych z reguły wykonuje się przez cały rok, a klasyfikowana jest wartość średnia z roku. Do Komisji Europejskiej dane o klasyfikacji przekazywane są co sześć lat w planach gospodarowania wodami na obszarach dorzeczy przygotowywanych przez PGW Wody Polskie – przekazano w informacji.
Polska poniżej średniej unijnej
Z najnowszego raportu KE wynika, że tylko 25 proc. wszystkich wód powierzchniowych w Polsce ma dobry stan chemiczny, a aż 53 proc. – zły stan chemiczny, natomiast w przypadku 22 proc. wód stan pozostaje nieznany. W porównaniu z poprzednim badaniem, przeprowadzonym sześć lat wcześniej, liczba zbiorników wodnych o dobrym stanie chemicznym znacznie spadła – z 3331 do 1150. Wynika to przede wszystkim z zanieczyszczenia substancjami uPBT (wszechobecne, trwałe, bioakumulujące się i toksyczne), do których zaliczane są rtęć, węglowodory poliaromatyczne czy bromowane etery difenylowe. Polska znalazła się więc znacząco poniżej unijnej średniej – w UE średnio 40 proc. wód powierzchniowych osiąga dobry stan ekologiczny, a 27 proc. – dobry stan chemiczny.
Komentarze (0)