Przez długi czas Polska będzie musiała wykorzystywać jeszcze energię pochodzącą z węgla. – Powinniśmy jednak odwrócić dotychczasową zasadę. Teraz odnawialne źródła energii powinny być zdecydowanie na pierwszym miejscu. Problemem dla Polski nie powinno być osiąganie odpowiednich wskaźników w zakresie OZE w kolejnych terminach wyznaczanych przez Komisję Europejską – mówi Ireneusz Zyska. – Przed Polską już teraz stoi więc wielkie wyzwanie – dodaje.
W 2020 r. udział energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł powinien wynieść 15 proc. Chociaż są już pewne pomysły na realizację tego założenia – brakuje pewności, czy wskaźnik ten uda się ostatecznie osiągnąć.
Biorąc pod uwagę wyniki aukcji OZE z lat 2018-2019, gdzie zakontraktowano dużą ilość energii elektrycznej, w najbliższych 2-3 latach Polska może stać się pod tym względem jednym wielkim placem budowy. Pozostaje jednak obszar legislacyjny. Do Sejmu wchodzi obecnie ustawa o wspieraniu morskiej energetyki wiatrowej, tzw. offshore na Bałtyku.
Oprócz tego spodziewane jest usunięcie barier prawnych dotyczących rozwoju klastrów energii, spółdzielni energetycznych i systemu prosumenckiego. W tym zakresie jest jeszcze wiele elementów do zmiany.
Uproszczenia wymaga także uzyskiwanie decyzji środowiskowych i pozwoleń na budowę dużych farm fotowoltaicznych. W polityce energetycznej państwa do 2040 r. przewidziano duży udział energii słonecznej. Toczy się także dyskusja dotycząca energetyki wiatrowej, a konkretnie odległości 10H. To kwestia, do której należy podchodzić z dużą rozwagą – biorąc pod uwagę protesty społeczne, jakie przetoczyły się przez Polskę kilka lat temu.
– Jakakolwiek liberalizacja w tym względzie wymaga akceptacji lokalnych społeczności dla powstawania farm w odległości mniejszej niż dotychczas. Akceptacja społeczna dla nowych technologii jest tutaj niezwykle istotna – zaznaczył Zyska.
Źródło: Enewsroom
Komentarze (0)