Każdego roku w Polsce produkuje się średnio 6 mln ton opakowań, z czego 40 proc. to opakowania z tworzyw sztucznych. Gospodarowanie taką ilością odpadów jest z roku na rok coraz bardziej kosztowne, a środków w budżecie gmin nie przybywa. Rozwiązaniem tej patowej sytuacji ma być wprowadzenie rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP).
Podczas wstępnych konsultacji Ministerstwo Klimatu przedstawiło koncepcję, w jaki sposób chciałoby zorganizować system gospodarki odpadami uzupełniony o ROP. Część strumienia pieniędzy pochodzących z dopłat do opakowań wprowadzanych na rynek trafiałaby do samorządów (im bardziej efektywna byłaby prowadzona przez gminy segregacja odpadów, tym więcej trafiałoby do nich środków), dzięki czemu opłaty ponoszone przez mieszkańców byłyby niższe.
Drugi strumień byłby kierowany do organizacji ROP – na zbieranie odpadów, w tym na system kaucyjny i ich przetwarzanie.
Czasu jest niewiele
Koszty systemu ROP mają ponosić producenci i konsumenci. Samorządowcy nie mają wątpliwości, że czeka ich kolejna śmieciowa rewolucja, przy czym ta wreszcie mogłaby oznaczać dla nich dopływ gotówki. Kiedy to jednak będzie?
Przepisy znowelizowanej w maju 2018 r. dyrektywy w sprawie odpadów (2008/98/WE), wprowadzającej ROP, powinny zostać przeniesione do polskiego prawa do 5 lipca 2020 r. Ostatnie wstępne konsultacje dotyczące koncepcji systemu ROP – z udziałem organizacji pozarządowych, branży opakowaniowej i samorządowców – odbyły się pod koniec stycznia tego roku.
Teraz jednak uzgodnienia stanęły. I choć Ministerstwo Klimatu deklaruje chęć dotrzymania terminu, to Polska jest jednym z niewielu krajów, które nie odpowiedziały na pytanie Europejskiego Biura Ochrony Środowiska (EEB) o stan prac w zakresie transpozycji dyrektywy do prawodawstwa krajowego. – Wnioskuję z tego, że resort nie ma na razie czego przedstawić, a czasu jest bardzo mało – mówi Piotr Barczak z EEB.
System kaucyjny i ROP w Polsce. Trwają debaty nad najlepszym rozwiązaniem
Jak to ma działać?
Gdy ROP wejdzie w życie, podmiot wprowadzający opakowanie na rynek będzie ponosił opłatę za zagospodarowanie zużytego opakowania. Wysokość opłaty ma być uzależniona od tego, czy opakowanie jest wielokrotnego użytku i jak łatwo będzie je przetworzyć. Szczegółowe rozwiązania mają się znaleźć w rozporządzeniach.
Wprowadzenie ROP miałoby w końcu wyeliminować nadprodukcję opakowań. Czas sobie wreszcie odpowiedzieć na pytanie, czy naprawdę potrzebujemy zafoliowanych cukiń, pakowanych oddzielnie plasterków wędlin, kremów sprzedawanych w pudełko owinięte dodatkowo folią czy napoi w butelkach otoczonych folią termokurczliwą.
Problemem jest bowiem nie tylko to, że te odpady w ogóle powstają, ale też sposób produkcji tych opakowań, powodujący, że nie nadają się one do recyklingu lub ich przetworzenie jest bardzo trudne, a w konsekwencji ekonomicznie nieuzasadnione. W efekcie lądują na składowisku zamiast na linii sortowniczej. Tymczasem dzięki ROP już w tym roku minimum 50 proc. odpadów z gospodarstw domowych ma być przetwarzane i przygotowywane do odzysku, a do 2035 r. ma to być już 65 proc., natomiast składować będzie wtedy można już tylko 10 proc. wytworzonych odpadów. Pozostało 15 lat. Czy damy radę?
Źródło: DGP
Komentarze (0)