Aż 90-procentowa bonifikata dotyczy lokali w budynkach znajdujących się w zasobach miasta i powstałych przed 1 stycznia 1946 r. Na wykup za 20 proc. ceny mogą liczyć lokatorzy budynków powstałych w latach 1946-89. Te roku 1990 i młodsze mogą zostać wykupione z maksymalnie 60-procentową ulgą.
– Mam nadzieję, że łodzianie skorzystają z tej oferty i staną się właścicielami lokali, które wynajmują, a propozycja miasta jest pod tym względem bardzo atrakcyjna, bo niektóre będzie można wykupić już za 10 procent ich wartości – zachwala wiceprezydent Łodzi Krzysztof Piątkowski.
Są pewne ograniczenia. Jak informuje łódzki magistrat, wnioski dotyczą tylko lokali, w których od zakończenia budowy lub kapitalnego remontu minęła co najmniej dekada. Miasto preferuje również wpłaty jednorazowe. Każdy, kto będzie chciał zakupić mieszkanie na raty, musi liczyć się z umniejszeniem bonifikaty o 10 proc.
Dlaczego miasto pozbywa się lokali? Zastępca dyrektora Wydziału Zbywania i Nabywania Nieruchomości UMŁ Mariusz Pujan podkreśla, że sprzedaje je z tak dużą bonifikatą, by powstawały silne wspólnoty mieszkaniowe, które będą mogły same decydować np. o remontach i usprawnieniach w swojej nieruchomości. Aby rozpocząć proces prywatyzacji danej posesji potrzeba zgody co najmniej połowy lokatorów, tak by udziały prywatne w nieruchomości wyniosły minimum 50 proc.
Niemniej istotne mogą okazać się wpływy do miejskiego budżetu szacowane na około 25 mln zł.
Słowa wiceprezydenta Łodzi przytaczane przez tamtejszą Gazetę Wyborczą świadczą również, że miasta nie stać na remonty wielu mieszkań: – Mówimy o mieszkaniach najczęściej w złym stanie technicznym, wymagających wielu inwestycji i wyłożenia pieniędzy z własnej kieszeni. Często to zasoby, których magistrat nie jest w stanie wyremontować w ciągu 10-20 lat, bo nie dysponuje wystarczającymi pieniędzmi – tłumaczył na łamach Wyborczej Krzysztof Piątkowski.
źródła: UM Łódź, lodz.wyborcza.pl
Komentarze (0)