Naukowcy apelują do ministra środowiska. Chodzi o odstrzał łosi

Naukowcy apelują do ministra środowiska. Chodzi o odstrzał łosi
jwo/PAP
05.09.2017, o godz. 12:05
czas czytania: około 3 minut
0

Naukowcy z Polskiej Akademii Nauk (PAN) oraz Uniwersytetu w Białymstoku apelują do ministra środowiska, by nie podpisywał rozporządzenia, które ma przywrócić polowania na łosie w Polsce. Kończą się konsultacje społeczne w tej sprawie.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Ministerstwo w ostatnich dniach sierpnia opublikowało projekt rozporządzenia, które ma przywrócić polowania na łosie w sześciu województwach. Od września do końca grudnia odstrzały miałyby się odbywać w Lubelskiem, Podlaskiem i Warmińsko-Mazurskiem, a w woj. kujawsko-pomorskim, mazowieckim i pomorskim strzelać do łosi można by było na wschód od Wisły.

Łoś jest formalnie zwierzęciem łownym, ale od 2001 r. obowiązuje moratorium na jego odstrzał, które wprowadzono po tym, gdy w latach 90-tych łosi było mało. Teraz, według danych Ministerstwa Środowiska, łosi jest ok. 20 tys., a w 2015 r. resort informował o 28 tys.

Ministerstwo podkreśla, że na obszarach proponowanych do przywrócenia odstrzału łosi jest 5 lub więcej na tysiąc hektarów, a za odstrzałami przemawiają rosnące szkody w lasach (w 2016 r. wypłacono 4 mln zł odszkodowań), straty w uprawach rolnych i coraz więcej wypadków drogowych z udziałem łosi. Nie ma jednak dokładnych danych o liczbie takich wypadków, bo łosie nie są odrębnie wskazywane w danych policji.

“Bardzo proszę o niepodpisywanie rozporządzenia ws. zniesienia moratorium na odstrzał łosi w proponowanej przez ministerstwo środowiska postaci” – napisał w udostępnionym PAP liście do ministra środowiska Jana Szyszko prof. Mirosław Ratkiewicz z Uniwersytetu w Białymstoku. Ratkiewicz to badacz łosi, autor ogłoszonej w 2011 r. strategii gospodarowania populacją łosia w Polsce, która powstała na zlecenie ministerstwa gdy za rządów PO-PSL rozważano zniesienie moratorium, ale od tego m.in. po protestach odstąpiono.

Według prof. Ratkiewicza obecne uzasadnienie odstrzału łosi jest – jak to ujął – “wadliwie skonstruowane”. Naukowiec podkreśla, że wszelkie decyzje powinny być podparte wynikami obiektywnych badań naukowych i zasad stosowanych w XXI w., bo łoś to “dobro wspólne”, gatunek ocalony od zagłady po II wojnie światowej. Tymczasem – jak mówi – nie ma m.in. konkretnych danych o tym, ile jest łosi w Polsce, a jest tendencja do ich zawyżania.

Naukowiec przyznaje jednocześnie, że nie można lekceważyć szkód, jakie w niektórych lasach “lokalnie” powodują łosie, bo jest to problem “poważny”, ale podkreśla, że dlatego należałoby szukać rozwiązań lokalnych.

“Odstrzał może być narzędziem w zarządzaniu zasobami przyrody, ale powinien on rozwiązywać konkretne problemy, eliminować bądź łagodzić konflikty na linii człowiek – dzikie zwierzęta i uwzględniać interesy różnych grup społecznych” – napisał do ministra Jana Szyszko dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży dr hab. Rafał Kowalczyk w opinii instytutu. Podkreśla, że ministerstwo nie konsultowało projektu rozporządzenia z naukowcami, specjalistami.

Również Rafał Kowalczyk podkreśla, że nie ma obiektywnych danych nt. liczebności łosi w Polsce, a liczby podawane na podstawie szacunków z inwentaryzacji zwierzyny w niektórych miejscach jego zdaniem “nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości”.

Naukowcy są też zgodni, że odstrzał łosi – nie wiadomo w ogóle ile łosi ma być odstrzelonych – nie wpłynie na to, że będzie mniej wypadków drogowych. Postulują inne metody dotyczące np. poprawy widoczności przy drodze w terenach gdzie są łosie, bo te już się sprawdzają.

Źródło: PAP Nauka w Polsce

Kategorie:

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Ochrona środowiska
css.php
Copyright © 2024