Jak dotąd fakturę na kwotę ponad 20 tys. zł uregulował Komitet Wyborczy Platformy Obywatelskiej. Zapłacił też komitet Sojuszu Lewicy Demokratycznej, tu suma była zdecydowanie niższa – niewiele ponad 3 tys. zł.
Zarząd Oczyszczania Miasta konsekwentnie będzie upominał się o pieniądze jakie należą się miastu za sprzątanie po kampanii wyborczej. – Są komitety, które do tej pory nie otrzymały faktury, bowiem uchylają się od podania nam numeru NIP. Nie mogą one jednak czuć się bezkarne, rachunki na pewno do nich dotrą – deklarują urzednicy.
Po samorządowej kampanii wyborczej prowadzonej w Warszawie jesienią 2010 r. służby oczyszczania miasta musiały wyręczyć komitety wyborcze w sprzątaniu pozostawionych plakatów kandydatów na radnych. Z ustawowego obowiązku posprzątania ogłoszeń wyborczych w 30 dni od dnia głosowania nie wywiązało się 13 komitetów. Łączna suma tego sprzątania to 47,3 tys. zł.
Najpierw służby kontrolne Zarządu Oczyszczania Miasta przeprowadziły inwentaryzację miasta pod kątem zalegających plakatów. Najczęściej były to miejsca nielegalne, np.: skrzynki energetyczne, słupy, rynny, pojemniki do segregacji, mury, wiadukty. W sumie uprzątnięto 340 m2 powierzchni obklejonej plakatami, najwięcej w dzielnicy Ursus i Mokotów, najmniej – w Wesołej.
– Porównując ostatnią kampanię wyborcza do tej z 2007 r. należy stwierdzić, że jednak obserwujemy poprawę. Przed pięcioma laty służby oczyszczania miasta zerwały niemal 870 m2 plakatów, co kosztowało ok. 85 tys. zł. Niemniej to właśnie po kampanii samorządowej komitety wyborcze zostawiają najwięcej śmieci. Najmniej sprzątania było jak dotąd po wyborach europarlamentarnych i po ostatnich prezydenckich – informuje ZOM.
Komentarze (0)