Wandalizm w polskich miastach niejedno ma imię. Umyślne niszczenie publicznego mienia objawia się m.in. poprzez dewastację elementów małej architektury czy zieleni miejskiej, ale też tworzenie nielegalnych graffiti. Niestety akty wandalizmu zdarzają się nader często. Każde wymagają zaangażowania czasu, znacznych środków finansowych i pracowników w niwelowanie ich skutków.
Tylko w ubiegłym tygodniu media obiegła informacja o oblaniu farbą pomnika Syrenki w stolicy. Dewastacji dokonały dwie kobiety, aktywistki klimatyczne z “Ostatniego pokolenia”. – Mało kto traktuje kwestie klimatyczne tak poważnie jak Warszawa. Ale nie ma w stolicy miejsca na akty wandalizmu. Natychmiast po zakończeniu czynności przez funkcjonariuszy policji, miejskie służby rozpoczną czyszczenie pomnika – skomentował w piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Również w Katowicach podejmowana jest walka z wandalizmem. Szczególnie dotkliwe są dewastacje przestrzeni ledwo co oddanych do użytku.
Katowice podejmują walkę
Dewastacja w formie napisów z farby, czyli tzw. graffiti to niemal codzienność w przestrzeni publicznej także w Katowicach. – Wandale – bo inaczej nie można nazwać takich ludzi – upatrują sobie za cel nie tylko ściany, ale także meble miejskie, jak ławki czy kosze na śmieci, a od dewastacji nie są wolne także place zabaw czego byliśmy świadkami na początku marca, kiedy aktu wandalizmu dokonano na drewnianych urządzeniach zabawowych w budowanym właśnie parku przy ul. Wantuły w Katowicach, czy też napisy pojawiły się na niedawno oddanej do użytku ściance tenisowej w Katowickim Parku Leśnym. Istnieją także miejsca, gdzie kilka razy do roku musimy usuwać takie napisy, bo pojawiają się tam regularnie od kilku lat. – informuje Michał Szafraniec z Zakładu Zieleni Miejskiej w Katowicach.
– Niestety przeciwdziałanie dewastacji to obecnie “walka z wiatrakami”, ponieważ często po usunięciu napisów z małej architektury, pojawiają się one ponownie po kilku dniach. Oczywiście, tam gdzie takie akty stale się powtarzają prosimy o zwiększone patrole służb miejskich, ale nie zawsze przynosi to zamierzone skutki, tym bardziej, że wandale celowo upatrują sobie miejsca gdzie nie mam monitoringu, lub są mało uczęszczane przez ludzi. – dodaje Michał Szafraniec.
Usuwanie napisów
Dużym problemem jest usuwanie samych napisów. W dawnych latach wystarczyła woda i szorowanie, ale obecnie składy chemiczne farb są znacznie bardziej złożone i odporne na mycie, dlatego rodzi to dodatkowe koszty związane z zakupem odpowiednich środków czyszczących, a i te czasem nie wystarczą lub mogą uszkodzić np. drewniane elementy małej architektury, dlatego często rozwiązaniem jest ponowne malowanie np. ławek czy ścian.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że Katowice są miastem, które w ostatnich latach mocno promuje street art – przede wszystkim w formie murali. Niestety te także stały się cele ataku wandali.
– Koszt usunięcia graffiti wynosi nawet kilkaset złotych. Na tę kwotę składa się zakup specjalistycznych preparatów i koszt pracy pracowników, którzy muszą usunąć malunki. – dopowiada Michał Szafraniec.
Powłoki antygraffiti
Coraz częściej, aby zapobiec nielegalnym malunkom na nowo wybudowanych budynkach i na urządzeniach jeszcze nieoddanych do użytku, pokrywa się je powłokami antygraffiti, z których można szybko usunąć farbę. Takie rozwiązanie wdrażane jest w Katowicach.
– Dzięki tej technologii usunięcie malunku jest dużo prostsze i szybsze. Wandale w takim miejscu marnują tylko swoje farby – podkreślił w informacji prasowej dyrektor Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach Piotr Handwerker.
Dzięki zastosowaniu powłok antygraffiti usuwanie malunków nie wymaga użycia szkodliwych środków chemicznych, co nie uszkadza czyszczonej powierzchni i nie szkodzi środowisku. Aby zmyć malunek ze ściany, wystarczy polać go gorącą wodą z myjki ciśnieniowej. Nową metodę zastosowano już na wiadukcie w ciągu ul. Bohaterów Monte Cassino i na ul. Katowickiej, gdzie wandale pozostawili m.in. wulgarne napisy.
Z powłok antygraffiti korzysta także Zakład Zieleni Miejskiej, głównie w odniesieniu do nowych elementów małej architektury w mieście w celu jej zabezpieczenia. – Niestety nie zawsze ona pomaga, bo to zależy od użytej przez wandali farby, ale w większości przypadków się sprawdza. – komentuje Michał Szafraniec.
Komentarze (0)