Wcześniej z krytyczną oceną spotykały się zakłady komunalne w małych miejscowościach. Są one zazwyczaj niedofinansowane i źle zarządzane. Okazuje się jednak, że z podobnymi problemami borykają się też wodociągi w dużych miastach. Kontrola gospodarki wodno-ściekowej w 12 aglomeracjach nie pozostawia złudzeń: także tam nadzór nad wodą i stan infrastruktury pozostawiają wiele do życzenia.
W wielu miastach Polski ponad połowę działającej sieci działa dłużej niż 50 lat, a 45 procent − 25-50 lat. Znaczną część sieci stanowią stare rurociągi z żeliwa szarego, stali czy z azbestocementu. Negatywny wpływ na jakość wody wodociągowej oraz koszty jej produkcji ma niska czystość wody z ujęć, co wymusza złożone procesy uzdatniania.
Awaria za awarią
To powoduje, że awarie sieci to w Polsce są codziennością. Według wyliczeń Izby, jest ich nawet 100 tys. rocznie. Obniżają one dochody przedsiębiorstw, hamują inwestycje, w tym odnawianie istniejących sieci i urządzeń oraz rozbudowę i modernizację urządzeń do poboru i uzdatniania wody. To z kolei pociąga za sobą wyższe koszty dostarczania wody. Tymczasem według NIK poziom świadczonych usług wodociągowych często nie usprawiedliwia wysokiej ceny za 1 m sześc. dostarczanej wody.
NIK nie ma wątpliwości, że ten stan szybko się zmieni. Przy obecnym tempie wymiany infrastruktury, które jest szacowane na niecały 1 proc. długości sieci rocznie, na pełne odnowienie naszych wodociągów będziemy musieli poczekać ponad 100 lat.
Jak wynika z raportu NIK, nie wszystkie przedsiębiorstwa dbają o wydajność i bezawaryjność sieci. Trzy ze skontrolowanych nie przeprowadzały nakazanych ustawowo kontroli stanu technicznego budowli wodociągowych. Niektóre awarie skutkowały brakami wody lub spadkami ciśnień w różnych punktach miast średnio co drugi dzień.
Po usunięciu awarii wszystkie skontrolowane przedsiębiorstwa dokonywały płukania naprawionego odcinka sieci. Ale tylko cztery przeprowadzały jego dezynfekcję, a osiem wykonywało poawaryjne badanie jakości wody. Niewykonywanie badań jakości wody po usunięciu awarii było działaniem nielegalnym i narażało mieszkańców na konsumowanie wody wodociągowej niespełniającej wymagań jakościowych.
Winne miasta i przedsiębiorstwa
Według NIK, wina za to rozkłada się zarówno na władze gmin, których zadaniem własnym jest zaopatrzenie w wodę, jak i na przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne. Burmistrzowie i prezydenci miast często nie interesują się przeprowadzanymi przez przedsiębiorców kontrolami stanu technicznego sieci i obiektów na sieci wodociągowej.
Władze miast nie dostawały od inspekcji sanitarnej wszystkich ocen jakości wody, a jeden burmistrz nie otrzymał żadnych ocen. Takie zaniechanie uniemożliwiało burmistrzom i prezydentom miast przekazanie stosownej informacji mieszkańcom.
Gdy powiatowi inspektorzy sanitarni stwierdzali wodę niezdatną do spożycia, nie stosowali jednakowych zasad postępowania: jeden wszczął postępowanie administracyjne w dniu otrzymania wyników badań, inny podjął odpowiednie działania dopiero po 20 dniach. To drugie działanie było nielegalne i narażało zdrowie konsumentów.
Władze miast i przedsiębiorstwa nie przekazywały konsumentom bieżących informacji o jakości wody wodociągowej, co było działaniem niezgodnym z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzani ścieków.
Przedsiębiorstwa często nie informowały inspekcji sanitarnej i władz miast ani o awariach, ani o podejmowanych działaniach naprawczych. Nie uzgadniały też z inspekcją miejsca częstotliwości i zakresu badań wody po usunięciu awarii. W czterech przedsiębiorstwach nie zbadano jakości wody po usunięciu awarii. Bieżących informacji o jakości wody i o awariach nie udzielało sześciu burmistrzów i prezydentów miast oraz 10 przedsiębiorstw. Stąd mieszkańcy nie mogli zabezpieczyć się przed skutkami awarii.
Ceny za wysokie
Kontrola wykazała nieprawidłowości formalne w taryfach za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków oraz we wnioskach o zatwierdzenie taryf opracowywanych w przedsiębiorstwach, a także nierzetelną ich weryfikację przez burmistrzów i prezydentów miast. Siedem przedsiębiorstw, wbrew ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków, uwzględniało w taryfach opłaty za przyłączenie do sieci wodociągowej. Pomimo nieprawidłowości władze miast akceptowały taryfy, a rady miast je uchwalały. Wszystkie skontrolowane przedsiębiorstwa podawały do publicznej wiadomości ogłoszenia o obowiązujących taryfach, lecz pięć przedsiębiorstw w ogłoszeniach podawało jedynie cenę wody, a trzy nie dochowały terminu publikacji powyższych ogłoszeń.
Ponad połowa skontrolowanych urzędów miast oraz przedsiębiorstw nie miała danych o liczbie mieszkańców, którzy korzystają z wody wodociągowej. Przedsiębiorstwa nie mogły więc zaplanować wielkości zapotrzebowania na wodę, a miasta – prawidłowo dokonać oceny wykonania zadania zbiorowego zaopatrzenia w wodę ani określić potrzeby rozwoju sieci. Władze wszystkich miast miały niepełne dane o inwestycjach ujętych w planach rozwoju i modernizacji wodociągów, a blisko połowa urzędów miejskich nie miała informacji o terminie rozpoczęcia inwestycji, stanie ich realizacji i wysokości poniesionych nakładów inwestycyjnych.
Wiele miast nie miało danych o wieku, strukturze materiałowej i stanie technicznym sieci wodociągowej, awariach infrastruktury, wielkościach strat wody w sieci i o wynikach monitorowania jej pracy. Utrudniało to gminom rzetelną weryfikację wieloletnich planów rozwoju i modernizacji urządzeń wodociągowych i urządzeń kanalizacyjnych, a także taryf za dostawę wody i odprowadzanie ścieków. Tylko jeden burmistrz i jeden prezydent miasta korzystał z prawa przeprowadzania kontroli w przedsiębiorstwie wodociągowo-kanalizacyjnym.
Źródło: NIK
Komentarze (0)