Ogień pojawił się ok. godz. 23:00 w piątek. Na miejsce skierowano aż 250 strażaków. Sytuacja była ciężka, ponieważ po 10 godzinach od wybuchu pożaru nadal nie udało się go ugasić. Do zdarzenia doszło na terenie dawnego zakładu Boruta przy ul. Kwasowej i Energetyków w Zgierzu.
– Na terenie tego zakładu funkcjonowało kilka firm utylizujących odpady. Od godz. 23 z pożarem składowiska walczy 45 zastępów straży pożarnej z całego województwa. Wciąż ściągane są dodatkowe siły. Pożar nie jest jeszcze opanowany i cały czas się rozprzestrzenia – poinformował w nocy serwis Polsat News st. kpt. Jędrzej Pawlak, oficer prasowy Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
Strażacy zapewnili jednocześnie, że, choć opanowanie ognia było wymagające, mieszkańcom okolicznych budynków nie groziło niebezpieczeństwo. Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego wydało komunikat, w którym poproszono o zamknięcie wszystkich okien i nieprzychodzenie na teren akcji. Odradzano także wychodzić na spacer z małymi dziećmi, powstrzymać się od aktywności fizycznej na powietrzu.
Kilka dni temu lokalne media zainteresowały się składowiskiem w Zgierzu ze względu na brak pozwolenia na przechowywanie w tym miejscu odpadów. Okazało się, że na terenie składowano ok. 50 tys. ton odpadów pochodzących prawodopodobnie z Wlk. Brytanii, Włoch, Niemiec i Szwecji. Miały one trafić do recyklingu.
Pozwolenie na składowanie wygasło jednak w kwietniu, co oznacza, że odpady przy ul. Kwasowej i Energetyków w Zgierzu przechowywane były nielegalnie. W tej sprawie interweniowało miasto, informując o sytuacji starostwo powiatowe.
– Już od zeszłego roku słaliśmy pisma do starostwa, na początku o pilne kontrole, potem o cofnięcie zgody na składowanie, ponieważ to, co się tam dzieje, według nas, zagraża życiu i zdrowiu mieszkańców – powiedział Polsat News wiceprezydent Zgierza Bohdan Bączak.
zenon
Komentarz #11738 dodany 2018-05-27 00:30:48
Zaklad, że prokuratura umorzy sprawie z powodu niewykrycia sprawcy? No ale - obym się mylił.