Gazeta podała, że “Ministerstwo Klimatu i Środowiska kończy pracę nad projektem nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczegółowych zasad kształtowania i kalkulacji taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło”.
Z informacji “DGP” wynika, że “projekt będzie gotowy jeszcze w tym lub kolejnym miesiącu”. “Dokument ma nadać prezesowi URE uprawnienia do zatwierdzania zmiany taryf +w sposób szybki, bez konieczności badania i analizowania całej taryfy dla ciepła+” – przekazano.
Wskazano, że “w praktyce oznacza to, że podwyżki mogą nas dotknąć jeszcze przed końcem roku”. “Trudno powiedzieć, jaka będzie ich skala, ale można spodziewać się wzrostów cen od 5 do maksymalnie 10 procent” – ocenia Andrzej Rubczyński z Forum Energii.
“Nasi rozmówcy z rządu twierdzą jednak, że nie da się ocenić ogólnej skali podwyżek – wszystko zależy od sytuacji poszczególnych spółek ciepłowniczych. W przypadku tych, które przy produkcji ciepła opierają się głównie na węglu, mogą być one jeszcze wyższe” – pisze “DGP”.
Dodaje, że “powodem działań podjętych przez ministerstwo są drastycznie rosnące na światowych giełdach ceny uprawnień do emisji CO2 – od początku 2018 r. nastąpił ich skok z 7 do 43 euro za tonę”.
“Wzrost był tak szybki, że ciepłownie nie miały możliwości uwzględnić go w dotychczasowych wnioskach taryfowych. A ponieważ energia cieplna musi być dostarczana właściwie nieprzerwanie, coraz więcej z ok. 400 działających w Polsce ciepłowni znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Nie stać ich bowiem na kupno praw do emisji po tak wysokich cenach” – napisano w artykule. “Manko tylko kilkudziesięciu z nich wynosi już ponad 200 mln zł” – wskazuje osoba z rządu w rozmowie z “DGP”.
Komentarze (0)