Paweł Frątczak: pożar w Przylepie pokazuje, że nadal nie mamy nawyku reagowania na zagrożenia

Paweł Frątczak: pożar w Przylepie pokazuje, że nadal nie mamy nawyku reagowania na zagrożenia
MŁ/PAP
22.07.2023, o godz. 21:43
czas czytania: około 3 minut
0

W społeczeństwie jest problem z odbiorem ostrzeżeń. Pomimo komunikatów o zagrożeniu związanym z pożarem w Przylepie, stoją gapie, robią zdjęcia. Pokazuje to, że nadal nie mamy nawyku reagowania na zagrożenia - powiedział PAP były wieloletni rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak.

Dalsza część tekstu znajduje się pod reklamą

Pożar prywatnej hali z substancjami niebezpiecznymi w dzielnicy Zielonej Góry – Przylepie wybuchł w sobotę po południu. W hali składowano m.in. różne substancje chemiczne. Wobec emisji z pożaru m.in. wezwano mieszkańców okolic do pozostania w domach i zamknięcia okien. W sobotę wieczorem zdecydowano o ewakuacji dzielnicy.


Płonie hala z odpadami niebezpiecznymi. Ogłoszono ewakuację. Z pożarem walczy kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej


W rozmowie z PAP Frątczak pochwalił decyzje odpowiednich organów służące bezpieczeństwu mieszkańców. Przywołał natomiast obrazy stacji telewizyjnych, które pokazały gapiów obserwujących działania strażaków i starających się dotrzeć jak najbliżej pożaru.

„Jestem przerażony, gdy wydawane są określone komunikaty, gdy mówi się o toksycznych związkach, o zagrożeniu, a stoją gapie, robią zdjęcia. Wiem, że we współczesnym świecie tego typu wydarzenia budzą zainteresowanie, są media społecznościowe, ale jest jeszcze zdrowe myślenie i dbanie o własne życie” – zaakcentował strażak.

W jego ocenie nadal w społeczeństwie jest problem jest z odbiorem pewnych poleceń, apeli, ostrzeżeń. „System ostrzegania, informowania jest bardzo ważnym elementem w ochronie ludności, tylko musimy mieć pewien nawyk jako społeczeństwo – reagowania” – zaakcentował.

„Widzieliśmy wszyscy te wybuchy, kule ognia. Sam wiem, co mogą przeżywać strażacy, którzy tam są. Oczywiście, jest nowoczesny sprzęt, są samochody, są działka, z których na dużą odległość podaje się środki gaśnicze, natomiast stanowi to na pewno ogromne zagrożenie dla strażaków, którzy pracują na miejscu” – ocenił Frątczak.

Działania przy pożarze tej skali mogą potrwać jeszcze wiele godzin

Zdaniem eksperta działania przy pożarze tej skali mogą potrwać jeszcze wiele, wiele godzin – przy zaangażowaniu wielu służb, w tym środowiskowych. B. rzecznik KG PSP przypomniał przy tym, że w każdym regionie są specjalistyczne grupy ratownictwa chemicznego, które z automatu dysponowane są do tego typu zdarzeń.

Każda taka grupa posiada sprzęt nie tylko do likwidacji skażeń, ale również określania skażeń, w tym kierunku ich rozprzestrzeniania się. Ich praca służy określaniu występujących zagrożeń dla mieszkańców okolicznych terenów, ale też zabezpieczaniu strażaków biorących udział w akcji.

Takie pożary to bardzo często nie jest przypadek

B. strażak i rzecznik KG PSP przypomniał też w rozmowie z PAP falę pożarów składowisk odpadów w drugiej połowie poprzedniej dekady. Wśród nich największym był pożar wysypiska w Zgierzu w 2019 r., przy którym przez tydzień pracowało ponad 1 tys. strażaków. „Te pożary na pewno nie powstawały przez przypadek” – zaznaczył.

Zmiana przepisów trochę zmieniła sytuację

Frątczak wskazał, że w związku ze wzrostem liczby pożarów składowisk odpadów w 2018 r. znowelizowano ustawę o odpadach oraz o Inspekcji Ochrony Środowiska. Celem zmian było m.in. zwiększenie nadzoru nad działalnością wymagającą zezwolenia na zbieranie lub przetwarzanie odpadów oraz minimalizacja nielegalnych praktyk w tym obszarze.

„Niestety takich składowisk w Polsce nadal jest bardzo wiele. I chociaż tych pożarów na pewno jest mniej, bo zmieniło się prawo – jest ono bardziej restrykcyjne, wzrosły kary – ale na pewno nadal jest to problem. Także dla nas, strażaków, bo jedziemy w dane miejsce i jest to niejednokrotnie walka z żywiołem nie do końca zdefiniowanym” – podkreślił.

„W tego typu miejscach składuje się najróżniejsze substancje niebezpieczne – jest to praktycznie cała tablica Mendelejewa. Są to pożary bardzo trudne do ugaszenia. Także teraz, pomimo zaangażowania większej liczby strażaków i samochodów, ten pożar w dalszym ciągu nie jest opanowany i rozprzestrzenia się” – przyznał w sobotę Paweł Frątczak.

Udostępnij ten artykuł:

Komentarze (0)

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszą osobą, która to zrobi.

Dodaj komentarz

Możliwość komentowania dostępna jest tylko po zalogowaniu. Załóż konto lub zaloguj się aby móc pisać komentarze lub oceniać komentarze innych.

Te artykuły mogą Cię zainteresować

Przejdź do Aktualności
css.php
Copyright © 2024