Był jedną z najbarwniejszych postaci w historii architektury krajobrazu. Jego eksperymentalne realizacje, kreatywne pisarstwo i ekscentryczny styl życia odzwierciedlały prawdziwego ducha modernizmu.

Encyklopedia Oxford Companion to Gardens określiła go jednym z najbardziej wpływowych, a przy tym enigmatycznych amerykańskich projektantów ogrodów, który przyczynił się do przewrotu w filozofii projektowania. Sam artysta zachwyty nad jego wpływem na rozwój profesji odpierał stwierdzeniem: ?Nie jestem misjonarzem. Po prostu robię to, co sprawia mi przyjemność!?

Indywidualista w każdym calu

Urodzony w 1913 r. James Rose miał pięć lat, gdy przeprowadził się wraz z matką i siostrą ze spokojnej Pensylwanii do Nowego Jorku. Nie ukończył szkoły średniej, gdyż odmówił uczestnictwa w zajęciach z muzyki oraz rysunku technicznego. Nie przeszkodziło mu to jednak w podjęciu studiów rolniczych na Uniwersytecie w Cornell. Po kilku latach (na specjalnych zasadach) przeniósł się na architekturę krajobrazu na Uniwersytet Harwarda. Jednakże i tej uczelni nie było mu dane ukończyć. Tak intensywnie sprzeciwiał się ówcześnie narzucanym na uczelni zasadom projektowania (styl beaux art propagowany przez Olmsteda), że został skreślony z listy studentów. Mimo to, te same modernistyczne projekty, za które został wydalony z uczelni, zaowocowały podpisaniem dwuletniego kontraktu z renomowanym czasopismem. Artykuły Rose?a stały się swoistym manifestem dla architektów krajobrazu oraz architektów, którzy nie tylko chłonęli jego teorie, ale również doceniali sarkastyczny i dowcipny styl pisarski. Rose stał się tak popularny, że po roku władze uczelni zaproponowały mu powrót na studia. Czasy te zaowocowały przyjaźnią i współpracą z innymi rebeliantami. James Rose, Dan Kiley i Garrett Eckbo, nazywani Trójką Harwardzką, wkrótce wspólnie mieli przewrócić świat architektury krajobrazu do góry nogami.                                 

Rose krótko pracował przy projektach w zakresie przestrzeni publicznych (dla firmy Antonin Raymond, a następnie na własny rachunek), szybko jednak stwierdził, że ograniczają one jego wolność i kreatywność. Podczas drugiej wojny światowej służył w Japonii, a po powrocie przeniósł się do Ridgewood w New Jersey i skoncentrował się na swojej największej pasji: tworzeniu ogrodów. Całe życie publikował, a szczególnie znana stała się seria prowokacyjnych artykułów ukazujących się w ?Pencil Points? pod koniec lat trzydziestych. Dziś już za klasykę uznaje się jego książkę: ?Gardens make me laugh?, w której opisał swoje przemyślenia i zabawne sytuacje z klientami. Ponieważ nie był osobą łatwą w obyciu, w pewnym momencie redaktorzy odmówili z nim współpracy. Niczym niezrażony zaczął wtedy publikować pod pseudonimem Marc Snow, często cytując siebie samego, dzięki czemu tylko podnosił swoją rangę. Napisał wtedy między innymi książkę: ?Modern American Garden ? Designed by James Rose?.

Modernizm i improwizacje z przyrodą

Modernizm był rewolucyjnym okresem, szczególnie w dziedzinie sztuki i architektury. Stosunek architektów do przyrody wciąż jednak pozostawiał wiele do życzenia. Nawet ci, którzy zaczęli dostrzegać jej znaczenie (jak Frank Lloyd Wright czy Alvar Aalto), wciąż raczej skupiali się na jej wizualnych niż użytkowych aspektach. Rose, Eckbo i Kiley rozwijali zapoczątkowany przez Thomasa Churcha tzw. styl kalifornijski, polegający na całkowitej integracji wnętrza z otoczeniem. W poszukiwaniu inspiracji analizowali kubistyczne i konstruktywistyczne kompozycje europejskich artystów. Odrzucali symetrię i standaryzację w architekturze krajobrazu.                                                                                                 

Rose traktował projektowanie ogrodów jak przygodę. Sprzeciwiał się wszelkim sztywnym formułom i metodom, woląc spontaniczną improwizację. Jego rozwiązania były elastyczne i dostosowywane do aktualnych potrzeb użytkowników. Projekty miały ewoluować z czasem oraz wraz ze zmieniającą się rzeczywistością. Artysta zdawał sobie sprawę z tego, że żadne projekty nie będą trwać w nieskończoność. Znalazło to odzwierciedlenie w używanych przez niego materiałach: często stosował zużyte podkłady kolejowe, lub wszelkie inne elementy znalezione w sąsiedztwie. Nie bał się również eksperymentować i zestawiać elementów z recyklingu z nowoczesnymi materiałami. Częste wyjazdy do Japonii zaowocowały jego fascynacją buddyzmem i filozofią Zen. Mimo iż wpływy te wyraźnie widać w jego realizacjach, samego twórcę stwierdzenia takie niezwykle drażniły (podobno pewnego razu, gdy klient poprosił go o projekt ogrodu japońskiego, odrzekł: ?Oczywiście, w której części Japonii pan mieszka??). Rose częściej odmawiał przyjęcia zleceń niż się ich podejmował. Jednocześnie był świadomy faktu, że wielu potencjalnych klientów również nie miało ochoty z nim współpracować. Mimo to nie narzekał na brak pracy. Jeśli to było możliwe, unikał rysowania planów, które w jego przekonaniu były pewnym ograniczaniem się. Improwizował, często zmieniając projekt lub wręcz tworząc go w terenie. Gdy musiał przedstawić ideę klientom, rysował szybko na zużytych kopertach lub szkicował projekt patykiem na ziemi. Aby mieć pełną kontrolę nad ogrodem, oferował projekt z realizacją, a często również z wraz usługą pielęgnacji. Projektował wszystkie elementy ogrodu: ławki, fontanny i rzeźby. Zarówno w jego manifestach, jak i w projektach niezwykle ważnym aspektem jest integracja wnętrza budynku z otoczeniem. Jednak to przyroda miała narzucać formę i styl ogrodu, a nie odwrotnie. Projektowanie, wg artysty, to nic innego jak rozwiązywanie problemów.

James Rose Center w Ridgewood, NJ

Ogrody prywatne mają to do siebie, że ewoluują w czasie. Zmieniają się ich właściciele oraz upodobania. Wielu obecnych decydentów często nie zdaje sobie sprawy bądź nie interesuje się tym, że ich ogród projektował kiedyś James Rose. Jednym z założeń, które przetrwały, jest ogród samego projektanta, pełniący dziś funkcję centrum edukacyjnego jego imienia. Projekt ten doskonale odzwierciedla filozofię projektanta. Chodziło mu o ustanowienie ?szkieletu? założenia i pozostawienie miejsca na improwizację. W ten sposób ? podobnie jak w świecie przyrody ? projekt nigdy nie miał być skończony, ale powinien nieustannie ulegać przemianom. Rose porównywał ogród do rzeźby ? wystarczająco dużej i perforowanej, aby można było przez nią przejść. Na tyle otwartej, aby można było się w niej poruszać bez przeszkód, i tak porozrywanej, aby otwierała się na niebo. W jednym ze swoich manifestów pisał o potrzebie projektowania krajobrazu w sposób umożliwiający funkcjonowanie w nim, a nie tylko patrzenie na niego (co nazywał ?zewnętrzną dekoracją?). Dom z ogrodem w Ridgewood jest doskonałym przykładem symbiozy wnętrza z otoczeniem. Budynek nie tylko otwiera się na ogród, ale drzewa wręcz wnikają przez ściany do wnętrza. Rygorystyczna struktura ogrodu emanuje filozofią Zen (artysta zaprojektował również pokój do medytacji). Rose określił ten projekt jako ?maleńką wioskę?. Stanowi ona bowiem zintegrowaną strukturę trzech budowli: części mieszkalnej dla matki, siostry i jego samego. Opisując tę przestrzeń, mówił, że nie jest ona ani krajobrazem (zewnętrzem), ani architekturą (wnętrzem), lecz obiema tymi elementami na raz.  James Rose zmarł w latach dziewięćdziesiątych XX w., ale fundacja James Rose Center for Landscape Architectural Research and Design funkcjonuje do dziś i ma na celu propagowanie zrównoważonych, funkcjonalnych i estetycznych praktyk w projektowaniu ogrodów. Kontynuuje wciąż aktualne przesłanie artysty, którego nadrzędnym celem było obalenie powszechnej opinii, że profesja projektanta ogrodu jest ?bezużytecznym luksusem dla leniwych i niezbyt inteligentnych bogaczy? (Rose, James C. ?Plants Dictate Garden Forms.? Pencil Points. Listopad 1938 r.).

Małgorzata Okołowicz

Katedra Architektury Krajobrazu

 SGGW w Warszawie