Projekty Marthy Schwartz to lektura obowiązkowa dla każdego architekta krajobrazu. Od ponad trzydziestu lat jest ona jedną z najsławniejszych, najbardziej kreatywnych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych artystek krajobrazu na świecie.
 
Rozpoczynając nową erę konceptualizmu, przewróciła ona tę dziedzinę do góry nogami. Jej wyrazisty styl jest tak rozpoznawalny jak obrazy Picassa w malarstwie czy budynki Franka O’Gehry’ego w architekturze. Fakt, że z wykształcenia jest ona zarówno artystką, jak i architektką krajobrazu, pozwala jej osiągać niekonwencjonalne efekty. Po prostu artystyczna dusza nie godzi się na tworzenie „pospolitych” projektów.
 
Od sztuki do krajobrazu
Martha Schwartz (ur. 1950 r.) już od początku wiedziała, że będzie pracować w kreatywnym zawodzie. Dorastała w rodzinie architektów, choć czuła, że to profesja nie dla niej. Jako dziecko wiele czasu spędzała w Philadelphia Art Museum. To miejsce zainspirowało ją do studiowania sztuk pięknych na Uniwersytecie w Michigan. Prace takich artystów jak Robert Smithson, Nancy Holt, Michael Heizer czy Walter De Maria wzbudziły w niej chęć do tworzenia „Wielkiej Sztuki”. Po ukończeniu studiów zaczęła myśleć o dalszej edukacji, tym razem w dziedzinie architektury krajobrazu, jednak nie była do końca przekonana do tego pomysłu, uznając tę tematykę za trochę nudną. Szukała czegoś, co pozwoliłoby jej dać upust fantazji. Decyzję zmieniła, gdy podczas stażu poznała architekta krajobrazu Petera Walkera. To on pokazał jej, że krajobraz jest jak ogromne płótno, na którym artysta wyraża swoje idee. W latach 1976-1977 Schwartz studiowała architekturę krajobrazu na Uniwersytetach w Harwardzie i w Michigan. W latach 90. XX w. założyła własną pracownię projektową Martha Schwartz Partners, którą prowadzi obecnie w dwóch krajach (w Cambridge w USA oraz w Londynie w Anglii). Działalność firmy bazuje na trzech wartościach: architekturze krajobrazu, sztuce i urbanistyce. Artystka tworzyła już duże instalacje, plany rozwoju przestrzennego, niewielkie ogrody, obszerne parki, przestrzenie publiczne oraz projekty rewitalizacji obszarów miejskich. Trudno zliczyć publikacje i albumy, w których opisywano dokonania artystki, oraz nagrody, które zdobywa nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat (w tym honorowe nagrody przyznane przez uniwersytety w wielu krajach oraz liczne wyróżnienia American Society of Landscape Architects). Schwartz sporo podróżuje, wygłaszając prelekcje i wykłady na całym świecie. Ponadto jest profesorem wizytującym na Uniwersytecie w Harwardzie.
 
Obwarzankowa rewolucja
Kto by przypuszczał, że jeden maleńki ogród wyniesie Marthę Schwartz na piedestał i da jej miano „Matki Wynalazku”. Na pewno sama Schwartz nie spodziewała się, że jej ogród-żart zmieni kierunek architektury krajobrazu na świecie. Obwarzankowy ogród (Bagel Garden) był zabawą, wyrazem artystycznych eksperymentów. W 1979 r. Schwartz mieszkała w Bostonie ze swoim ówczesnym mężem Peterem Walkerem, już wtedy uznanym modernistycznym architektem krajobrazu. Stawiała wtedy swoje pierwsze kroki w zawodzie, niezadowolona z faktu, że dziedzina ta była bardziej zawodem technicznym niż artystycznym. Wyjazd męża okazał się świetną okazją do bezkonfliktowego zaaranżowania ogródka według własnej fantazji. W centralnej części kwadratowej przestrzeni, otoczonej niskim żywopłotem z bukszpanu, posadziła różowe geranium. W alejkach dookoła wysypała żwir w kolorze intensywnego fioletu i ułożyła dwa regularne rzędy kupionych na targu i zabezpieczonych przed wilgocią obwarzanków. Przyjęcie powitalne zaskoczyło męża nie mniej niż sam ogródek. Wyglądał on niczym połączenie pop-artu z barokowym formalnym założeniem parterowym. Dzieło zostało udokumentowane przez zaprzyjaźnionego fotografa, podczas gdy inny znajomy napisał o nim w „New York Magazine”. Ogród szybko wzbudził ogromne emocje, gdy pojawił się na okładce „Landscape Architecture Magazine” (edytor magazynu stracił przez tę decyzję pracę). Niewątpliwie odzew był tak ogromny, że nieodwracalnie zmieniono zasady projektowania krajobrazu na świecie. Jak mówi sama autorka, skoro tak łatwo zaszła tak ogromna zmiana, widocznie była ona konieczna.
 
Rozpoznawalny styl
Artystka szybko rozwinęła swój charakterystyczny, rozpoznawalny styl. Każdy jej projekt dyktowany jest określoną koncepcją, tematem przewodnim, nawiązuje do otaczającej przestrzeni: jej funkcji, stylu oraz charakteru, często z dystansem i z dużą dawką humoru. Schwartz lubi używać niekonwencjonalnych materiałów. Zazwyczaj są to tworzywa sztuczne o jaskrawych barwach. Projektantka twierdzi, że współczesne społeczeństwo za bardzo boi się kolorów. W jej projektach rośliny mają znaczenie drugorzędne, sama nawet przyznaje, że po prostu nie zna się na tym. Budzi to wiele negatywnych reakcji i zarzutów, które artystka odpiera, mówiąc, że miejskie krajobrazy i tak już dawno zatraciły swą naturalność. Według Schwartz projektowanie krajobrazu polega na łagodzeniu chaosu natury, dlatego dla jej projektów typowe są duże, rytmiczne wzory.
 
Stymulowanie życia w miastach
Schwartz za podstawowe zadania miejskiej architektury krajobrazu uznaje tworzenie otwartych przestrzeni, promocję transportu publicznego oraz dbanie o racjonalne gospodarowanie wodą. Mówiąc o zrównoważonych krajobrazach miejskich, projektantka zawsze podkreśla, że muszą one służyć ludziom i sprawiać, aby chcieli oni w nich przebywać. Przykładem udanej realizacji wpisującej się w ideę zrównoważonego rozwoju jest Exchange Square w Manchesterze. Przebudowa nieestetycznego, zdominowanego przez uliczne korki placu, okazała się pełnym sukcesem. Schwartz zamieniła nieciekawe, nieprzyjazne ludziom otoczenie w przyjemne i wygodne dla pieszych miejsce. Doskonale zaakcentowała różnice terenu, jak również dostosowała go do potrzeb użytkowników, historii i tradycji miejsca. Zaowocowało to nie tylko zadowoleniem mieszkańców i władz miasta, ale również licznymi nagrodami dla pracowni Schwartz.
 
Gaj latających spodków
Konceptualizm w projektach artystki objawia się silnie zaakcentowaną myślą przewodnią, na której opiera ona całe założenie. Jednym z przykładów jest plac Flying Soucer Grove (Gaj latających spodków) na Florydzie w USA, zrealizowany w 1998 r. Na placu przed areną sportową projektantka ustawiła szesnaście ponad siedmiometrowych parasolowatych konstrukcji, które świecą nocą, oraz czternaście ogromnych donic z siedziskami. Niebieska i zielona kolorystyka nawiązuje do sąsiadujących bagien. Plac ma być atrakcyjnym tłem dla hali sportowej, pełnić funkcje rozrywkowe, a także stanowić miejsce koncertów i wydarzeń kulturalnych.
 
Frędzle na dywanie
Kolejnym, niedawno zrealizowanym projektem (2007 r.) jest plac Grand Canal Square w Dublinie, stolicy Irlandii. Założeniem projektu była rewaloryzacja obszaru przemysłowego w przestrzeń stanowiącej nowe kulturalne i handlowe centrum miasta. Projektantka podeszła do tematu z poczuciem humoru. Nawierzchnia zamieniła się tu w czerwony dywan spinający kanał z budynkiem Grand Canal Theater projektu Daniela Libeskinda (zagospodarowanie placu nawiązuje do architektury budynku i koncepcji rozbitego szkła). Plac przecina też drugi, zielony, dywan (zbudowany z nieregularnych mis z roślinami oraz ławkami wzdłuż ich krawędzi), łączący hotel z biurowcami. Przestrzeń prezentuje się szczególnie efektownie nocą, gdy zielone fragmenty podświetlone są światłem liniowym LED, a na czerwonym dywanie iluminują poprzechylane w różne strony słupy, symbolizujące frędzle dywanu. Plac zlokalizowany jest na sklepieniu podziemnego parkingu. Stalowe kioski skrywają schody do poziomu parkingowego, a duże, trójkątne bloki marmurowej fontanny sprawiają wrażenie przeciskających przez ziemię górotworów geologicznych. Realizacja budzi sprzeczne opinie użytkowników. Jedni uwielbiają to miejsce, inni narzekają na światła rażące w oczy, problemy z utrzymaniem czystości czerwonej nawierzchni, czy dobór roślin, który nie zgadza się z założoną koncepcją. Z pewnością jednak projekt tchnął życie w do niedawna nieatrakcyjną i niebezpieczną dzielnicę miasta.
 
Przestrzenie jak obrazy
Przykładem doskonale oddającym styl artystki był projekt Jacob Javits Plaza w Nowym Jorku. Koncepcję zrealizowano pod koniec lat 90. XX w. Obiekt miał na celu zintegrowanie i aktywizowanie życia miejskiego, a zwłaszcza zagwarantowanie miejsca do relaksu dla osób pracujących w sąsiednich biurowcach. Długie serpentyny zielonych ławek zapewniały użytkownikom różne możliwości spędzania wolnego czasu (siedzenie w grupach lub w zacisznych zakątkach). Ławki owijały się wokół wysp zieleni, które w gorące dni produkowały orzeźwiającą mgłę. Projekt oglądany z okien biurowca prezentował się niczym kubistyczny, kolorowy obraz. Z perspektywy przechodnia budził jednak mieszane uczucia. Obecnie plac jest w fazie totalnej rekonstrukcji. Ostatecznie zostanie tu zrealizowany nowy projekt (pracowni Michael Van Valkenburgh Associates). Nawiązuje on do koncepcji Marty Schwartz, jest jednak zdecydowanie bardziej „zazieleniony”. Mimo że główny powód rekonstrukcji stanowi modernizacja podziemnego parkingu, zastanawiające jest to, dlaczego zamiast odnowy projektu Schwartz, realizowany jest nowy projekt. Być może ludzie w miastach bardziej pragną ucieczki do natury niż krzykliwych artystycznych realizacji? Decyzja o zatrudnieniu innego architekta krajobrazu w dość brutalny sposób podważyła teorią Schwarz na temat projektowania przestrzeni miejskich, choć ostatecznie zadecyduje o tym odbiór nowej koncepcji przez nowojorczyków.
Według Marty Schwarz, „krajobraz może być wszystkim”. I rzeczywiście artystka udowadnia, że jest to możliwe. Jej projekty i styl można kochać lub nienawidzić, ale jedno jest pewne: nikt nie przejdzie obok jej dzieł obojętnie. Kontrowersyjna projektantka krajobrazu niezaprzeczalnie jest jedną z najbardziej kreatywnych artystek naszych czasów.
 
 
Małgorzata Okołowicz
architekt krajobrazu
SGGW w Warszawie
Katedra Architektury Krajobrazu