Z Andrzejem Mizgajskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska, rozmawia Piotr Strzyżyński

Czy Rada Ministrów zatwierdziła już znowelizowane rozporządzenie dotyczące Krajowego Programu Oczyszczania Ścieków Komunalnych? Jakie zmiany są w nim przewidziane?
Projekt rozporządzenia jest w finalnej fazie przygotowań i zostanie przedłożony Radzie Ministrów do zatwierdzenia 31 maja br. Proponowane zmiany dotyczą przede wszystkim zwiększenia liczby aglomeracji objętych Krajowym Programem o blisko 200, czyli o ok. 15%. W zakresie przepustowości budowanych lub modernizowanych oczyszczalni ścieków wielkość ta wzrośnie zaledwie o 5-7%. Oznacza to, że nowe przedsięwzięcia w Programie odnoszą się do drobnych skupisk ludności, a ich realizacja jest bardzo ważna dla społeczności lokalnych. Często jednak mają one wysokie koszty jednostkowe. W efekcie przewiduje się wzrost kosztów KPOŚK o ponad 20% (z przewidywanych ok. 35 mld zł do ok. 43 mld zł).

Podczas różnych spotkań dotyczących KPOŚK wielokrotnie podnoszona jest kwestia nieuwzględnienia w nim terenów o RLM poniżej 2 tys. i tym samym zamknięcia im w zasadzie drogi do środków z różnych funduszy. Czy można się spodziewać jakiegoś dodatkowego programu, który objąłby te tereny nieuwzględnione w Krajowym Programie?
To niewątpliwie bardzo trudna sprawa. Dla każdej gminy najważniejsze jest przecież rozwiązanie problemów dotykających jej terenów. Dlatego nie można się dziwić, że także gminy o bardzo rozproszonej sieci osadniczej chcą rozwiązywać swoje problemy z wykorzystaniem środków zewnętrznych, zarówno krajowych, jak i unijnych. Jednak z punktu widzenia państwa, mającego do wykonania bardzo trudne zobowiązania akcesyjne, liczy się osiągnięcie założonego efektu ekologicznego. A efekt ten jest tym większy, im większe jest zagęszczenie mieszkańców na jednostce powierzchni albo w stosunku do jednostki długości sieci kanalizacyjnej. To właśnie szukanie inwestycji o maksymalnej efektywności powoduje, że koncentrujemy się na przedsięwzięciach związanych z większymi aglomeracjami. W dużej mierze owa aktualizacja Krajowego Programu, o której rozmawiamy, wiązała się z presją gmin na zaliczanie do aglomeracji mniejszych jednostek osadniczych. Jest to duży problem, bo chciałoby się wszystkich wesprzeć równo, ale wiadomo, że o stanie środowiska wodnego decydują przede wszystkim największe skupiska ludności i dlatego na nich właśnie musimy się teraz koncentrować.
Uważam jednak, że istnieją znaczące rezerwy w zakresie kosztów budowy sieci kanalizacyjnej i należy się spodziewać ich potanienia. Nieuniknione, moim zdaniem, obniżenie tych kosztów sprawi, że pojęcie aglomeracji i zagęszczenia mieszkańców nie będzie już takie istotne. Łatwiej będzie wówczas podłączać do kanalizacji i oczyszczalni nawet bardziej oddalone i mniejsze skupiska ludności. Przy takim założeniu w niedalekiej perspektywie czasowej także mieszkańcy najmniejszych jednostek osadniczych będą mieli szansę zostać włączeni w system zbiorowego odprowadzania i oczyszczania ścieków.

W czym upatruje Pan możliwości obniżenia tych kosztów?
Po prostu w zmianach technologicznych. Przecież niekoniecznie wszędzie musimy budować sieci grawitacyjne, możemy od nich odchodzić na rzecz kanalizacji podciśnieniowej czy ciśnieniowej, które to technologie są coraz doskonalsze. Trzeba zacząć do nich przyzwyczajać zarówno inwestorów, czyli gminy i projektantów, jak i użytkowników, czyli mieszkańców. Z jednej strony zatem rozwój techniki, a z drugiej zmiana nawyków społeczeństwa powinny doprowadzić do tego, że także te tańsze systemy będą funkcjonowały coraz lepiej.

Część specjalistów sugeruje, że wzorem planów gospodarki odpadami niezbędne jest opracowywanie przez gminy planów gospodarki wodno-ściekowej. Jak Ministerstwo zapatruje się na tego typu pomysły?
Obecnie obowiązuje np. ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminie, która przewiduje prowadzenie przez samorząd gminny ewidencji zbiorników bezodpływowych m.in. w celu opracowania planu rozwoju sieci kanalizacyjnej. Niestety, niewiele gmin prowadzi taką ewidencję. Na gminach spoczywa też obowiązek przygotowania programów ochrony środowiska, w których uregulowanie gospodarki wodno-ściekowej zajmuje poczesne miejsce. Ponadto gminy przygotowują wieloletnie plany inwestycyjne, gdzie również powinny być ujmowane zamierzenia w zakresie gospodarki wodno-ściekowej. Można zatem powiedzieć, że już obecnie istnieją instrumenty planistyczne uwzględniające tę problematykę. Wystarczy więc porządnie realizować już nałożone na gminy obowiązki, a nie koniecznie tworzyć nowe opracowania. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby te gminy, które będą czuły potrzebę opracowania programu gospodarki wodno-ściekowej, przygotowały go, ale nie sądzę, aby musiało to być zadanie obligatoryjne dla wszystkich.

Inne sugestie dotyczą problemów ścieków z przemysłu rolno-spożywczego. Zgłaszane są pomysły, że także ten rodzaj ścieków powinien zostać objęty Krajowym Programem lub programem stworzonym na jego wzór…
Przemysł rolno-spożywczego, a przede wszystkim generowane przez niego ścieki, to poważny problem. Często są to drobne zakłady, występujące na terenach rolniczych, gdzie przepustowość oczyszczalni ścieków jest często nieduża. Ścieki te są wysoko obciążone tłuszczami, co czyni je trudnymi do oczyszczania, zwłaszcza że często trafiają na małe oczyszczalnie. Jednocześnie zakłady przetwórstwa są jednostkami gospodarczymi i pojawia się problem dopuszczalności pomocy publicznej. Na tym polu jesteśmy związani zapisami unijnych aktów prawnych, które dbają o równość szans, o to, żeby sztucznie nie stwarzać możliwości uzyskania przewagi konkurencyjnej. Trzeba jednak powiedzieć, że polski przemysł rolno-spożywczy należy w tej chwili do najnowocześniejszych w Europie. Dokonaliśmy ogromnego wysiłku w celu modernizacji np. zakładów mięsnych i mleczarni, co powoduje, że ich presja na środowisko jest zdecydowanie mniejsza niż jeszcze kilka lat temu.
Można też założyć, że zakłady, które wciąż jeszcze są uciążliwe dla środowiska, albo dokonają skoku technologicznego i tę presję zmniejszą, albo przestaną funkcjonować. Należy się spodziewać, że również dla przyszłego okresu programowania finansów w Unii Europejskiej powstanie finansowy instrument wsparcia zmniejszania presji przedsiębiorstw przetwórstwa rolno-spożywczego na środowisko.
Chciałbym jednak podkreślić, że jedną z podstaw polityki ekologicznej jest zasada „zanieczyszczający płaci”, co oznacza konieczność ponoszenia przez sprawców kosztów eliminowania zanieczyszczeń wprowadzanych do środowiska. Trudno zatem oczekiwać, żeby koszt zmniejszenia presji na środowisko określonego zakładu ponosiło całe społeczeństwo. Muszą go ostatecznie ponieść ci, którzy konsumują jego produkty.

Realizacja Krajowego Programu napotyka na różne bariery i opóźnienia. Czy zdołamy się wywiązać z zobowiązań przyjętych w Traktacie Akcesyjnym (zwłaszcza dotyczących pierwszego okresu przejściowego)? Czy nie wzięliśmy na siebie zbyt wiele i nie podeszliśmy do problemu zbyt optymistycznie?
Zrealizowanie KPOŚK w poszerzonej wersji w odniesieniu do wszystkich aglomeracji może być trudne. Jednak szanse są dużo większe w zakresie osiągnięcia określonych poziomów redukcji ścieków nieczyszczonych czy udziału ludności włączonej do systemu kanalizacji i oczyszczania ścieków. Biorąc pod uwagę obecną dynamikę działań, należy być dobrej myśli, dopuszczając oczywiście możliwość pewnych przesunięć. Unia Europejska nie patrzy tylko na liczby, lecz zwraca uwagę przede wszystkim na to, czy dany kraj podejmuje odpowiednio intensywne wysiłki zmierzające do poprawy sytuacji. Uważam, że wysiłek, który Polska podjęła w zakresie polepszenia gospodarki wodno-ściekowej, jest w naszej historii bezprecedensowy i to musi zostać zauważone i docenione. Tylko w ramach wsparcia przez NFOŚiGW w latach 2003-2005 zawarto ponad 200 umów, z których znacznie powyżej 90% jest obecnie realizowanych – są to inwestycje o wartości ok. 1,5 mld zł.
Problemów może przysporzyć tworzenie zagregowanych systemów gospodarki wodno-ściekowej, np. przedsięwzięć międzygminnych. Jest to głównie kwestia organizacyjna, związana ze współpracą pomiędzy władzami gmin, zwłaszcza że za rok czekają nas wybory do samorządu terytorialnego. Administracja od tego problemu jednak nie ucieknie i to właśnie ona musi identyfikować problemy i próbować je w czas rozwiązywać.

Realizatorem KPOŚK jest w zasadzie samorząd, to on buduje oczyszczalnie i kanalizacje, natomiast Komisja Europejska będzie rozliczać rząd. Czy są pomysły na aktywizowanie gmin?
Nowela Prawa ochrony środowiska przewiduje powrót do wzmocnionych sankcji w postaci podwyższonych opłat za korzystanie ze środowiska, jeżeli ścieki są wprowadzane do wód bez pozwolenia wodnoprawnego. Presja władz niektórych gmin sprawiła, że od kilku lat te sankcje są mniej dokuczliwe. Nowe przepisy Prawa ochrony środowiska przewidują stopniowe dochodzenie do kilkukrotnego podwyższenia opłat dla tych gmin, które nie wypełniają obowiązku należytego prowadzenia gospodarki ściekowej na swoim terenie. Powinno to zmobilizować opieszałe gminy do podjęcia niezbędnych inwestycji. Jeśli jednak okaże się to nieskuteczne, trzeba będzie te sankcje jeszcze zaostrzyć.

Jak Ministerstwo nadzoruje i prowadzi monitoring realizacji wytycznych Krajowego Programu i czy system ten jest wystarczający?
Resort pilnuje, żeby Krajowy Program był uwzględniony w kryteriach jednostek mających wpływ na dofinansowanie, np. w kryteriach Narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, a także wśród kryteriów dofinansowania zadań w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego.
Pilnujemy, żeby fakt znajdowania się w załącznikach do Krajowego Programu gwarantował dodatkowe preferencje.
Ponadto jest obowiązek sprawozdawczy ciążący na wojewodach, którzy corocznie oceniają stopień realizacji tego Programu. Pierwsze takie podsumowanie jest w tej chwili w końcowej fazie opracowywania. Za jakiś czas będą zatem wnioski z pierwszego roku realizacji i wtedy będzie można powiedzieć, czy dotychczasowy zakres działań jest wystarczający, czy też potrzeba jakiegoś wzmocnienia z zastosowaniem dodatkowych narzędzi.

Rozmowa przeprowadzona została 19 maja br.

Porządki za 43 mld
Podpisując Traktat Akcesyjny, Polska zobowiązała się, że do końca 2005 r. zredukuje blisko 70% całkowitego ładunku zanieczyszczeń w ściekach komunalnych. Wiąże się to z koniecznością wyposażenia 674 aglomeracji w oczyszczalnie i sieć kanalizacyjną. Większość z nich posiada niezbędną infrastrukturę, ale wymaga ona rozbudowy lub modernizacji, stosownie do unijnych oczekiwań.
Zadania inwestycyjne dotyczące porządkowania gospodarki ściekowej zostały ujęte w Krajowym Programie Oczyszczania Ścieków Komunalnych, przyjętym przez Radę Ministrów w 2003 r. Pierwotnie przewidywano, że do 2015 r. (a więc do zakończenia okresów przejściowych zapisanych w Traktacie Akcesyjnym) należy wybudować i zmodernizować ponad 1200 oczyszczalni ścieków oraz 21 tys. km sieci kanalizacyjnej w prawie 1380 aglomeracjach. Koszt tych inwestycji był szacowany na ok. 35 mld zł. Program jednak zaktualizowano i rozszerzono jego zakres o 200 dodatkowych aglomeracji. Spowodowało to wzrost kosztów o kolejne niemal 8 mld zł. Wykonanie unijnych zobowiązań, porządkujących gospodarkę ściekową, kosztować więc będzie Polskę ok. 43 mld zł.
Jest to ogromny wysiłek inwestycyjny, który spoczywa na samorządach oraz instytucjach wspierających finansowo budowę i modernizację oczyszczalni i systemów kanalizacyjnych. Znaczący udział w finansowaniu tych zadań ma Unia Europejska w ramach Funduszu Spójności i funduszy strukturalnych oraz Narodowy i wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i gospodarki wodnej, a także EkoFundusz.
Od 2003 r. NFOŚiGW dofinansował 87 zakończonych już inwestycji, które były wyszczególnione w KPOŚK, w tym 49 oczyszczalni o łącznej przepustowości ok. 360 tys. m3 na dobę oraz ponad 640 km sieci kanalizacyjnej. Wartość kosztorysowa tych przedsięwzięć przekracza 829 mln zł. Środki Narodowego Funduszu stanowiły ok. 380 mln zł (prawie 46%).
NFOŚiGW wspiera finansowo kolejne inwestycje w 147 aglomeracjach, które są w trakcie realizacji, a mianowicie budowę 92 oczyszczalni ścieków o przepustowości ponad 637 tys. m3 na dobę i kanalizacji o długości ponad 1500 km. Łączny koszt tych przedsięwzięć wynosi blisko 1,6 mld zł. Środki Narodowego Funduszu stanowią ok. 45% ogółu nakładów, tj. prawie 714 mln zł. To są inwestycje wykonywane bez udziału dotacji z Funduszu Spójności.
Oprócz tego Narodowy Fundusz udziela pomocy na wykonanie dokumentacji technicznej dla 15 inwestycji, których termin realizacji upływa z końcem tego roku.
Na rozpatrzenie w Narodowym Funduszu oczekuje kolejnych 89 wniosków na realizację przedsięwzięć, które mają przynieść efekt ekologiczny do końca tego roku. Ich wartość kosztorysowa wynosi ok. 590 mln zł.


(jck)

Tytuł od redakcji