Ostatnie miesiące to okres ożywionej dyskusji na temat biopaliw. Bezpośrednią przyczyną sporów i polemik jest planowana ustawa, która ma wprowadzić obowiązek uzupełniania paliw dodatkami pochodzenia roślinnego w ilości nie mniejszej niż 4,5%.

W prasie pojawiły się opinie, że te dodatki są szkodliwe dla silników. Nie można – zdaniem przeciwników projektowanej ustawy – narzucać wszystkim użytkownikom środków transportu jednego typu paliwa o wątpliwej jakości. Natomiast jej zwolennicy mówią o tysiącach nowych miejsc pracy dla producentów i przetwórców rzepaku oraz innych roślin. Czynnik społeczny – w tym wypadku interes dużej grupy rolników – zadecydował o poparciu nowej ustawy przez większość posłów w Sejmie.
Warto do tego sporu dorzucić kilka argumentów ekologicznych, gdyż zwykle są one prezentowane bardzo oględnie, bądź pomijane. Przede wszystkim biopaliwa to surowce odnawialne. Produkcja ich może odbywać się cyklicznie, zgodnie z cyklicznym obiegiem materii w przyrodzie. Stosowanie biopaliw nie wpływa na wzrost stężenia CO2 w atmosferze. Rośliny stanowiące surowiec pochłaniają w procesie fotosyntezy mniej więcej taką samą ilość dwutlenku węgla, jaka wydziela się podczas spalania wytworzonego z nich paliwa. Jednak trzeba pamiętać, że przemysłowa produkcja surowców roślinnych stwarza dla środowiska naturalnego identyczne zagrożenia, jak każda inna monokulturowa uprawa na dużą skalę. Zanieczyszczenie gleb nawozami sztucznymi i środkami ochrony roślin może być nawet większe, gdyż nie chodzi o produkcję żywności. Bardzo prawdopodobne jest również poszukiwanie i stosowanie genetycznie modyfikowanych odmian roślin. Łączy się to z zagrożeniem różnorodności biologicznej i nieprzewidywalnymi konsekwencjami dla środowiska.
Idealnym rozwiązaniem, nie tylko z ekologicznego punktu widzenia, lecz również z uwagi na utrzymanie miejsc pracy na wsi, byłyby uprawy bardziej ekstensywne. Mniejsze obszary upraw, redukcja zużycia nawozów i pestycydów, zakaz stosowania roślin modyfikowanych genetycznie – to postulaty wciąż utopijne. Ich realizacja pociągnęłaby za sobą wzrost cen biopaliw. Dopóki w rachunku ekonomicznym nie uwzględnia się kosztów dewastacji środowiska przyrodniczego, wszelkie proekologiczne metody produkcji są nieopłacalne.
Podłożem sporu o biopaliwa jest konflikt interesów dotychczasowych producentów paliw produkowanych na bazie ropy naftowej oraz rolników i przyszłych producentów biologicznych dodatków. Troska o środowisko naturalne jest dla tych drugich jedynie argumentem pomocniczym.
Ekolodzy mają krytyczny stosunek do rozwoju motoryzacji, zwłaszcza indywidualnej. Zatem ich udział w dyskusji o biopaliwach musi ograniczyć się do opowiedzenia się po stronie „mniejszego zła”. Jeśli nawet wspierają niekiedy lobby rolnicze, to nie bez zastrzeżeń i wątpliwości.

Radosław Gawlik,
prezes Polskiej Zielonej Sieci