Radosław Gawlik
członek Rady Krajowej Zieloni 2004

Birdwatching to obserwowanie ptaków w ich naturalnych siedliskach. W Wielkiej Brytanii pasji tej oddaje się około miliona osób. Na całym świecie jest blisko 80 mln hobbystów podglądających ptaki w naturze. Także w Polsce z roku na rok ich przybywa. Mamy w kraju kilka tysięcy amatorów tego frapującego zajęcia i wspaniałe warunki, aby mogło być ich znacznie więcej.
Birdwatching jest formą zarówno relaksu, jak i rozwijania zainteresowań. Zapewnia bardzo przyjemny kontakt z naturą i realizację pasji poznawczych. Dostarcza emocji podobnych do tych, jakie przeżywają łowcy, a jednocześnie kojąco działa na nerwy, jest skuteczny w walce ze stresem i łączy się ze wspaniałymi wrażeniami estetycznymi. Ptaki można podglądać w bardzo różnych miejscach i o różnych porach, są jednak okresy bardziej lub mniej sprzyjające obserwacjom. Najciekawszy jest czas przelotów i ptasich godów. W Polsce najpełniejszych wrażeń może dostarczyć zorganizowana w kwietniu wyprawa w któryś z rejonów, gdzie zachowana jest dzika przyroda. „Uzbrojenie” obserwatora ptaków stanowi lornetka, luneta, aparat fotograficzny (najlepiej z teleobiektywem i statywem) oraz atlas ptaków występujących w danej okolicy. Dobrej jakości, nowoczesny sprzęt jest bardzo drogi, może to być wydatek w wysokości kilku przeciętnych pensji. Zapaleńcy nie żałują takich sum i entuzjastycznie twierdzą, że to się opłaca.
Birdwatching najczęściej uprawiany jest w formie aktywnej turystyki. Dlatego fakt, że staje się coraz bardziej popularny, stwarza ogromne szanse rozwoju agroturystyki, zwłaszcza w tych rejonach, gdzie występują ciekawe i rzadkie gatunki ptactwa. W Polsce takich miejsc jest wiele. Nasz kraj nie jest tak intensywnie zagospodarowany jak większość krajów Europy Zachodniej. Dzika przyroda jest naszym wielkim bogactwem. Dolina Biebrzy i Narwi, Dolina Środkowej Wisły, okolice Białowieży, Polesie Lubelskie, ujście Warty – to miejsca, które już teraz przyciągają zagranicznych i krajowych turystów, zainteresowanych ptakami. Również na Dolnym Śląsku znajdziemy takie miejsca – najbardziej znane to Dolina Baryczy i Stawy Milickie. Warto też wymienić tu okolice Przemkowa, Dolinę Środkowej Odry oraz zbiorniki zaporowe: Mietkowski, Nyski, Otmuchowski i Turawski. Ciekawe są też nadmorskie siedliska ptaków, takie jak Karsiborska Kępa, jedna z wysp w delcie Świny lub okolice Zatoki Puckiej. Trudno byłoby wyliczyć wszystkie takie miejsca w Polsce.
Dobrze zorganizowana baza turystyczna, nastawiona na obsługę obserwatorów ptaków, może generować pokaźne zyski. Australijski Park Przyrody Wyspy Phillip słynie ze spektakularnej parady pingwinów. Miejsce to odwiedza rocznie około pół miliona turystów, którzy zostawiają tam ponad 60 mln dolarów. Także w Stanach Zjednoczonych ptasia turystyka jest bardzo popularna – zyski z niej przekraczają 5 mld dolarów i pozwalają na zatrudnienie ok. 200 tys. ludzi. Międzynarodowa federacja BirdLife podaje, że osoby wyjeżdżające za granicę w celu oglądania ptaków wydają rocznie ponad 70 mld dolarów w krajach, które odwiedzają.
Żeby i u nas w kraju czerpać zyski z tego rodzaju turystyki, należy wzmocnić infrastrukturę –przygotować odpowiednią ilość miejsc noclegowych, wytyczyć szlaki i punkty obserwacyjne, a przede wszystkim dostarczyć informacji na temat okolicznego ptactwa. Różne inicjatywy w tym zakresie podejmują organizacje pozarządowe. Dolnośląska Fundacja Ekorozwoju i Polskie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody „Pro Natura” organizują dla właścicieli pensjonatów i gospodarstw agroturystycznych w Dolinie Baryczy specjalne warsztaty, na których przekazywane są wiadomości na temat ornitologicznych atrakcji regionu. Mają one pomóc gospodarzom w poszerzeniu turystycznej oferty, a turystom wskazać nowe, jakże ciekawe formy kontaktu z przyrodą.
Nadchodząca wiosna niesie za sobą niepokój związany z ptasią grypą. Nie wiadomo jeszcze, w jakim stopniu choroba rozprzestrzeni się i jak odbije się to na turystyce. Obserwatorzy ptaków z pewnością będą uważnie śledzić informacje na ten temat. Najbardziej zagorzali „łowcy” muszą zachować szczególną ostrożność, ale podejrzewam, że nie dadzą się całkiem wypłoszyć.