Od kilku lat coraz częściej mówi się o zmianie podejścia do zaopatrzenia w energię. Coraz więcej rządów rewiduje swoją politykę energetyczną i strategię rozwoju tej branży. Powstają różne programy i regulacje prawne na rzecz ograniczenia zużycia energii i wspierania poprawy efektywności energetycznej w przemyśle i budownictwie. W Polsce istotna jest kwestia derogacji, gdyż w ciągu najbliższych lat powinniśmy wyłączyć ok. 5 GW przestarzałych bloków energetycznych. Poza tym już kilka lat temu wskazano problemy, z jakimi mogą borykać się inwestujący w tzw. ciepło systemowe. Termomodernizacja budynków oraz coraz ostrzejsze wytyczne dotyczące termoizolacji powodują, że następuje spadek popytu na ciepło z sieci. Przedsiębiorstwa ciepłownicze coraz silniej konkurują z nieregulowanymi źródłami ciepła, takimi jak indywidualne źródła ciepła czy małe kotłownie osiedlowe. Korzystne w tej chwili relacje cenowe mogą w latach 2013-2014 r. zostać zachwiane przez wprowadzenie proponowanych przez Komisję Europejską nowych zasad ETS na lata 2010-2020. Przy takim scenariuszu, teoretycznie, część odbiorców ciepła mogłaby zdecydować się na odłączenie od sieci i przejście na indywidualne systemy ogrzewania, niepodlegające wymogom dyrektywy ETS, co raczej nie powinno mieć dużego wpływu na ogół ciepła przesyłanego przez sieć.
 
W Europie oraz na świecie coraz większe znaczenie zyskuje idea produkcji energii w źródłach rozproszonych, co pozwala na eliminowanie strat przesyłowych, oraz zapewnia bezpieczeństwo energetyczne odbiorców.
Można zaryzykować stwierdzenie, iż nie ma od tego odwrotu. Wydaje się, że w Polsce mamy tego świadomość, ale funkcjonujący w obecnym systemie zaopatrzenia w energię starają się ten proces opóźnić, lobbując na rzecz zabezpieczenia swoich interesów jeszcze przez kilka lat, lecz nie proponując rozwiązań na później. Przekłada się to na wydłużanie prac nad ustawą o OZE. Trudno nie odnieść wrażenia, że chodzi bardziej o „gonienie króliczka” niż o ostateczne uchwalenie przepisów, które pozwoliłyby skutecznie zwalczyć niemoc oligopolu energetycznego w naszym kraju.
Dodatkowo pomijanie ciepła z OZE zakrawa na sabotaż, ale nie wydaje się to dziwne, jeśli uwzględni się zmiany Prawa budowlanego oraz ustawy o efektywności energetycznej, sygnalizowane w „Czystej Energii” 2/2013 na str. 48. W ten sposób tworzy się sztuczne bariery, które wprawdzie nie zahamują zmian w energetyce, ale mogą je skutecznie opóźnić w imię obrony interesów dużych firm energetycznych i operatorów ciepła, a to zaszkodzi odbiorcom końcowym i lokalnym producentom energii. Jest to o tyle irracjonalne, że państwo, wspierając tego typu działania, osłabia swój potencjał, służący zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego swoich mieszkańców. Jednocześnie nie ma alternatywy w budżecie, pozwalającej wesprzeć „mamucie” inwestycje finansowo. Natomiast rozproszone źródła energii byłyby finansowanie głównie przez indywidualnych inwestorów, przy niewspółmiernie mniejszym poziomie wsparcia ze strony państwa niż w przypadku budowy elektrowni jądrowej.
 
Janusz Starościk
prezes Zarządu SPIUG,
członek Pool of Experts OSEC (Szwajcaria)