Do redakcji doszły słuchy o słabej jakości przygotowywanych wniosków o dofinansowanie z Funduszu Spójności (FS). Postanowiliśmy to sprawdzić.
(red.)


Jerzy Kędzierski,
z-ca prezesa Zarządu NFOŚiGW

Jeśli chodzi o dokument, który jest wystarczający do tego, by zakwalifikować dany wniosek do przygotowania przez Komitet Sterujący, potrzebna jest praca, którą można nazwać wstępnym studium wykonalności. W samorządach dokument ten nazywa się studium wykonalności, ale tak naprawdę jest to tylko dokument wstępny.
Pełne studium jest kosztowne. Jeżeli nie zostało jeszcze określone prawdopodobieństwo przyjęcia danego wniosku do dofinansowania, to szkoda wydawać od razu kilkaset tysięcy złotych tylko po to, żeby się przekonać, że zostanie on odrzucony, bo np. jego zakres nie będzie spełniał wymagań przyjętych przez komitet sterujący. Przy opracowaniu wstępnego studium ważne są dwie rzeczy. Przede wszystkim konieczna jest analiza opcji, tzn. wnioskujący musi wykazać, że przeanalizował wszystkie możliwości rozwiązania problemu, i następnie uzasadnić, dlaczego proponowane rozwiązanie jest najlepsze. Zazwyczaj robi się tę analizę, ale nie opisuje się tego wszystkiego, a powinno to właśnie być przedstawione. Drugi ważny aspekt to analiza finansowa. Często powodem odrzucenia wniosku jest źle przygotowany zakres inwestycji, jej nieopłacalność. Inny powód to brak przedsiębiorstwa, które by mogło inwestycję realizować.
W przypadku, gdy w opisie nie są uwzględnione niektóre rzeczy i nie można ocenić całości, a jest to projekt wartościowy i dana inwestycja musi być zrealizowana dla wykonania dyrektyw unijnych, to najczęściej trafia on na listę rezerwową i jest kierowany do uzupełnienia.

Aleksandra Malarz,
p.o. z-cy dyrektora Departamentu Integracji Europejskiej MŚ

W procesie przygotowywania się do zdobycia środków z FS wyróżniamy dwa podstawowe etapy. Pierwszy to złożenie wniosku wstępnego do wojewódzkiego funduszu, a kolejny to przygotowanie wniosku o dofinansowanie, czyli tzw. aplikacji. Obecnie nie można mówić o niskim poziomie przygotowania aplikacji, bo są one dopiero przygotowywane. Najczęściej to nie beneficjenci, ale profesjonalne firmy konsultingowe na ich zlecenie przygotowują wymagane dokumenty. Proces ten przebiega pod nadzorem NFOŚiGW i MŚ.
Złożenie wstępnego wniosku decyduje o tym, że projekt podlega ocenie pod kątem stanu przygotowania dokumentów oraz zasadności realizacji projektu. Jeżeli chodzi o celowość czy zgodność z priorytetami i programami strategicznymi (jak np. KPOŚK), to nie ma wątpliwości. Komitet Sterujący udziela rekomendacji tylko takim projektom. Faktycznie jednak mamy czasem w komitecie wrażenie, że poziom przygotowania dokumentów (np. studium wykonalności) nie jest taki, jakiego byśmy oczekiwali.
Mamy świadomość, że jakość dokumentów, jakie będą podstawą oceny projektu w Brukseli, jest w interesie nas wszystkich i nie tylko beneficjenci są za nią odpowiedzialni. Z tego powodu zostały opracowane wytyczne do sporządzania studium wykonalności, a wszelkie wytyczne z Komisji Europejskiej są publikowane na stronie www.cios.gov.pl, gdzie znajdują się np. listy sprawdzające, stosowane przez dyrekcję ds. środowiska KE przy ocenie projektów.

Monika Pałasz,
p.o. dyrektora Departamentu Koordynacji Funduszu Spójności MGiP

Dokumentacja dotycząca projektów FS i jest obecnie analizowana przez fundusze wojewódzkie i NFOŚiGW. Ponieważ nie dotarła ona jeszcze do Ministerstwa Gospodarki, trudno mi się wypowiadać na temat jej jakości. Można natomiast stwierdzić, że jest kilka czynników, które powodują trudności w jej przygotowywaniu. Potrzebne jest nie tylko studium wykonalności, ale także analiza kosztów i korzyści. Jest ona bardzo kompleksowa, bowiem prócz analizy finansowej musi również zawierać analizę ekonomiczną, informacje nt. wrażliwości i ryzyka. Nie jest to dokument, który można opracować w krótkim czasie. Przygotowanie rzetelnego materiału wymaga wielu danych statystycznych dotyczących obszaru, na którym projekt ma być realizowany.
Myślę jednak, że najważniejszą kwestią przy korzystaniu ze środków zewnętrznych jest porozumienie między zainteresowanymi. Spotykamy się bowiem z sytuacjami, że już po uzyskaniu środków któryś z beneficjentów wycofuje się z większego przedsięwzięcia. Jeśli nie ma dobrze przygotowanej koncepcji i rozeznania, co naprawdę chce zrobić, to same środki z FS tego nie załatwią. Podstawą przygotowania projektów jest więc dobre zorganizowanie się pomiędzy gminami, np. poprzez związki.
Jeśli kilka gmin nie jest w stanie porozumieć się co do samej koncepcji realizacji przedsięwzięcia, to potem, zarówno przy ubieganiu się o środki, jak i przy realizacji projektu będą powstawały problemy.

Andrzej Guła,
prezes Instytutu Ekonomii Środowiska, przedstawiciel POE w Komitecie Sterującym Funduszu Spójności

Efektywne wykorzystanie środków z FS stanowi szansę na rozwiązanie wielu problemów ekologicznych i wypełnienie zobowiązań akcesyjnych przez Polskę. Aby tak się stało, zarówno administracja samorządowa, jak i centralna powinny usprawnić działania dążące do realizacji programów ochrony środowiska. Poważnym ograniczeniem jest mała liczba dobrze przygotowanych do FS projektów oraz brak kompleksowych i właściwie dostosowanych do lokalnej skali przedsięwzięć z zakresu gospodarki odpadami komunalnymi (obejmujących przede wszystkim zwiększenie stopnia odzysku surowców wtórnych oraz redukcję ilości odpadów biodegradowalnych trafiających na składowiska). Władze samorządowe powinny dołożyć starań, aby takie przedsięwzięcia były podejmowane. Z kolei administracja odpowiedzialna za zarządzanie FS powinna wypracować jednolity, spójny i czytelny system oceny wniosków. Kolejne ograniczenie to brak dokładnej inwentaryzacji rzeczowych i finansowych potrzeb związanych z wdrożeniem środowiskowych dyrektyw UE. Inwentaryzacja taka powinna umożliwić efektywną alokację środków pomiędzy poszczególne obszary ochrony środowiska. Jest ona niezbędna, ponieważ dostępne środki finansowe (unijne i krajowe) są ograniczone. Jeśli wykorzystane będą na nieefektywne lub przeszacowane inwestycje, wypełnienie zobowiązań akcesyjnych może być zagrożone. Opóźnienia we wdrożeniu środowiskowych dyrektyw mogą skutkować nałożeniem na Polskę wysokich kar finansowych.

Wypowiedzi zebrał: Bartosz Paprzycki