Kiedy piszę ten felieton, w Polsce gości prezydent USA Barack Obama i ogłasza, że przez 25 lat dokonaliśmy drugiego ?cudu nad Wisłą?. W ciągu ćwierćwiecza staliśmy się innym, lepszym krajem.

W maju kielecką spalarnię osadów ściekowych odwiedzili Chińczycy, Niemiec i Amerykanin, aby oglądać, jak sprawnie działa. Polacy mogą pić wodę prosto z kranu, co do niedawna było normą tylko na zachód od Odry.

W branży wodociągowej pracuję niemal tyle lat, ile ma nowa III Rzeczpospolita i z tej perspektywy obserwuję dokonujące się zmiany. Pamiętam, jak w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego stulecia odwiedzałem oczyszczalnie ścieków i przedsiębiorstwa wodociągowe w Niemczech. Jak im zazdrościłem urządzeń, technologii, organizacji pracy. My wtedy dopiero wydobywaliśmy się z dołka, zapóźnieni w ochronie środowiska i gospodarce wodnej. W Kielcach ledwie co zamknęliśmy kanał awaryjny, którym, niestety, co jakiś czas trzeba było spuszczać ścieki bezpośrednio do rzeki, bo wydajność oczyszczalni była zbyt mała. Dla Niemców byłaby to już wtedy rzecz niedopuszczalna. Pamiętam też niedobory wody w Kielcach z powodu jej nadmiernego zużycia, a tak naprawdę marnowania zarówno w gospodarstwach domowych, jak i zakładach produkcyjnych.

Zagraniczni goście

To wszystko mamy za sobą. Teraz obserwuję miny Niemców, Francuzów, Amerykanów, którzy przyjeżdżają do nas i z zazdrością patrzą na stosowane u nas technologie oraz rozwiązania. Bo wbrew pozoro...