Od 2002 r. obowiązuje w Unii Europejskiej dyrektywa 2002/95/WE dotycząca ograniczenia wykorzystania niebezpiecznych substancji w sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, zwana powszechnie dyrektywą RoHS (on the restriction of the use of certain hazardous substances in electrical and electronic equipment). Ma ona na celu ochronę środowiska naturalnego przed zatruciem niebezpiecznymi substancjami, które wydobywają się z urządzeń elektrycznych i elektronicznych po zakończeniu ich żywotności, gdy trafiają one na wysypiska lub poddawane są recyklingowi. Obecna wersja dyrektywy nie obejmuje modułów fotowoltaicznych i pewnie sektor energetyki odnawialnej nieznacznie by się nią interesował, gdyby nie posiedzenie Rady UE ds. Środowiska z 21 października br., na którym niektórzy z ministrów zaproponowali wprowadzenie do wspomnianej dyrektywy tzw. zakresu otwartego. Miałby on objąć cały sprzęt elektryczny i elektroniczny produkowany w Unii Europejskiej. Jest to propozycja nieuwzględniona w projekcie zmian dyrektywy, przygotowanym przez Komisję Europejską. Stanowi ona głos przedstawicieli kilku państw UE.
Wydarzenie to zmobilizowało wszystkie środowiska związane z energetyką słoneczną, przez co 3 listopada Europejskie Stowarzyszenie Przemysłu Fotowoltaicznego wraz ze stowarzyszeniem PV Cycle, zajmującym się recyklingiem modułów fotowoltaicznych, wystosowały wspólne stanowisko dotyczące zaproponowanych zmian. Zaakcentowano w nim zagrożenia, jakie dla przemysłu fotowoltaicznego w Europie wynikają z objęcia zakresem dyrektywy modułów fotowoltaicznych.
W Polsce fotowoltaika wciąż raczkuje, a moduły PV wykorzystywane są głównie do generacji energii elektrycznej na potrzeby oświetlenia dróg w miejscach, gdzie trudno doprowadzić sieć. Głównym powodem ograniczonego rozwoju tego przemysłu w Polsce są wciąż jego wysokie koszty, szczególnie w sytuacji, gdy system wsparcia nie jest dostosowany do zróżnicowanych technologii, a cena zielonego certyfikatu pozostaje taka sama dla każdego źródła OZE.
Jeżeli zależy nam na dywersyfikacji źródeł energii, trzeba zadbać o rozwój wszystkich technologii OZE, z których zwłaszcza fotowoltaika wymaga zdecydowanego wsparcia, a nie ograniczeń. Zmiany zaproponowane na posiedzeniu Rady można także uznać za niespójne z zapisami dyrektywy 2009/28/WE w zakresie promocji wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych, która jest częścią pakietu klimatyczno-energetycznego. Dyrektywa ta wspiera rozwój proekologicznych i czystych technologii energetycznych, do których niewątpliwie należy fotowoltaika, a szczególnie jej innowacyjne i energooszczędne rozwiązania. Ponadto odpady powstałe po zużyciu modułów fotowoltaicznych stanowią bardzo niewielką cześć odpadów elektrycznych i elektronicznych w Europie (nieporównywalnie mniejszą od liczby komputerów i laptopów, które wymieniane są co najmniej raz na kilka lat i stosowane w Europie na masowa skalę). Natomiast czas „życia” nowych modułów to minimum 25 lat, a dodatkowo ma on zostać wydłużony do 40 lat do 2020 r. Środowiska fotowoltaiczne zobowiązały się już wcześniej do przedstawienia rozwiązań dotyczących utylizacji odpadów powstałych z paneli po ich wykorzystaniu i zobowiązanie to podtrzymują.
Dlatego Polska Izba Gospodarcza Energii Odnawialnej 4 grudnia wystosowała pismo do ministra środowiska popierające inicjatywę europejskich środowisk PV. Poparło nas w tym także Polskie Towarzystwo Energetyki Słonecznej oraz Polskie Towarzystwo Fotowoltaiki. Zwróciliśmy uwagę na fakt, że korzyści związane z rozwojem przemysłu fotowoltaicznego, który wykorzystuje odnawialne i czyste źródła energii, znacznie przewyższają zagrożenia wynikające z użycia niewielkich ilości substancji szkodliwych dla środowiska, które mogą być w bezpieczny sposób utylizowane.
Mamy nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży i Europa nie ograniczy rozwoju czystych technologii, które chronią środowisko.
 

Agnieszka Krawczyk-Jezierska
PIGEO