Odpowiedź na tak postawione pytanie na pierwszy rzut oka wydaje się jednoznaczna – nie, ale po głębszym zastanowieniu sprawa nie wydaje się już taka oczywista.

Kluczową kwestią jest zdefiniowanie pojęcia samowystarczalności energetycznej. Generalnie rzecz biorąc i rozpatrując dom mieszkalny w polskich warunkach klimatycznych, z uwzględnieniem wszystkich potrzeb energetycznych związanych z normalnym jego funkcjonowaniem (energii niezbędnej do ogrzewania pomieszczeń, przygotowania ciepłej wody, oświetlenia, przygotowania posiłków, zasilania sprzętu domowego itp.), odpowiedź może być – zgodnie z dzisiejszą wiedzą – jedna: nie. Wynika to głównie z niedostatecznego zaawansowania technologii przemiany energii i możliwości jej akumulacji. Praprzyczyną tego stanu jest przede wszystkim dotychczasowa duża dostępność stosunkowo tanich nośników energii, jakimi są, a właściwie były, paliwa kopalne i ściśle z nimi związane ceny energii elektrycznej czy ciepła dostarczanego w systemach scentralizowanych. Stan ten, niestety, należy uznać za były, a epokę tanich nośników energii za historię.
Niezbędna wydaje się w tym miejscu choćby pobieżna analiza potrzeb energetycznych przeciętnego polskiego wolno stojącego domu – np. typowego domu w małym mieście, na wsi czy na obrzeżu dużego miasta. Jeśli będzie to dom o powierzchni ok. 200 m2, zamieszkały przez modelową rodzinę „2+2”, to średnioroczne zapotrzebowanie energetyczne na c...