Nie podlega dyskusji, iż przedstawiona przez Ministerstwo Środowiska interpretacja art. 48 ustawy Prawo ochrony środowiska jest zgodna z literą prawa. Niemniej wynikający stąd tryb uzgadniania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach wydaje się nieracjonalny i nielogiczny. Może więc prościej byłoby wprowadzić dwa dodatkowe słowa do ustawy zamiast całej tej retoryki interpretacyjnej. W wyjaśnieniach stwierdzono bowiem, iż organ ochrony środowiska w ramach uzgadniania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach ma wskazać warunki, na jakich może funkcjonować określone przedsięwzięcie, tak by zabezpieczony był interes środowiska, czyli – mówiąc prościej – ma sprecyzować uwarunkowania środowiskowe. Czy rola wydającego decyzję (czyli w większości przypadków wójta, burmistrza) ma się sprowadzać jedynie do złożenia podpisu (ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami tego faktu) pod decyzją merytorycznie przygotowaną przez inny organ? A co z pozostałymi uzgadniaczami? Przecież decyzja ta podlega również uzgodnieniu z państwowym, wojewódzkim bądź powiatowym inspektorem sanitarnym, a na obszarach morskich wchodzących w sieć NATURA 2000 z dyrektorem urzędu morskiego. Co byłoby w sytuacji, gdyby stanowiska te były rozbieżne? „Uzgadniać” znaczy likwidować rozbieżności, dostosowywać, ujednolicać, ustalać. Wydaje się, iż powyższa interpretacja powoduje odwrócenie ról. A jeżeli wydający decyzję pominie albo zmieni określone przez uzgadniających uwarunkowania, to cz...