Czy wody opadowe i roztopowe są ściekami? Jakie są konsekwencje ich niezagospodarowania? Jakie korzyści oraz ryzyko niesie za sobą wprowadzanie opłat za korzystanie z kanalizacji deszczowej? Na te oraz wiele innych pytań związanych z wodami opadowymi można było usłyszeć odpowiedzi podczas IV Ogólnopolskiej Konferencji Szkoleniowej pn. „Wody opadowe – aspekty prawne, ekonomiczne i techniczne”, zorganizowanej przez firmę Abrys. Na dwudniowe spotkanie (6-7 kwietnia) do Włocławka przyjechało ok. 120 przedstawicieli różnych szczebli administracji publicznej, przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych, a także firm prywatnych.
Serię wykładów rozpoczęła Aleksandra Skowysz z Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, która omówiła przepisy prawne dotyczące problematyki wprowadzania do środowiska wód opadowych i roztopowych. – Przy utrudnionym dostępie do danych o opadach nawalnych nawet najlepsze akty prawne nie rozwiążą wszystkich problemów związanych z zagospodarowaniem tych wód, ponieważ nadal informacje o nich będą przybliżone – zauważyłZiemowit Suligowski, opiekun merytoryczny konferencji.
Sporo przedsiębiorstw w Polsce nie pobiera opłat za odprowadzanie ścieków opadowych lub roztopowych do kanalizacji ogólnospławnej. Jest to świadome niestosowanie się do zasady „zanieczyszczający płaci”. – Przedsiębiorstwa prędzej czy później nie będą w stanie uniknąć obowiązku ewidencji sieci kanalizacji ogólnospławnej, identyfikacji podmiotów odprowadzających do niej ścieki opadowe i roztopowe, a także sporządzenia ewidencji powierzchni spływu – powiedział Grzegorz Gałabuda („Szkolenia i Doradztwo”).
W wielu miastach w Polsce nie ma możliwości wprowadzenia kanalizacji rozdzielczej, ponieważ często oznacza to przekopanie zabytkowego centrum oraz wydatek liczony w miliardach złotych. Dlatego, jak słusznie zauważył Tadeusz Rzepecki (Tarnowskie Wodociągi), niezwykle ważna jest dobra regulacja prawna w zakresie wód opadowych i roztopowych kierowanych właśnie do tego systemu kanalizacyjnego.
Podczas konferencji przedstawiciele Żor, Elbląga, Siedlec, Tarnowa i Poznania podzielili się z uczestnikami swoimi doświadczeniami z wprowadzenia opłat za korzystanie z kanalizacji deszczowej w swoich miastach. Z kolei Ewa Burszta-Adamiak z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu omówiła sposoby naliczania opłat za wody opadowe na przykładach kilku miast ze Stanów Zjednoczonych, Danii oraz Belgii. Zwróciła ona uwagę, że w krajach tych bardzo dobrze funkcjonuje system motywacyjny, dzięki któremu opłaty za wody opadowe mogą być mniejsze. Przykładowo w stanie Floryda za budowę i utrzymanie urządzeń spowalniających odpływ lub poprawiających jego jakość otrzymuje się do 30% zniżki. – Od krajów zagranicznych powinniśmy się nauczyć przede wszystkim sposobów uświadamiania społeczeństwa, dzięki którym będzie ono bardziej chętne do zmian – podsumowała.
Problem zagospodarowania wód opadowych pojawił się już w momencie powstania pierwszych miast i mimo piętrzącej się ilości aktów prawnych nie został jeszcze skutecznie rozwiązany. Z pewnością wkrótce pojawią się nowe dokumenty regulujące to zagadnienie oraz kolejne sposoby na ich zagospodarowanie. Ważne jest jednak, aby rozwiązując problem „deszczówki”, nie wpaść z deszczu pod rynnę.
Małgorzata Masłowska-Bandosz