Z Jerzym Doboszem, zastępcą Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, rozmawia Wojciech Dutka


Nikt tak naprawdę nie wie, jaka będzie najbliższa przyszłość Inspekcji Ochrony Środowiska...
Nie zgadzam się z tym. Wystarczy przeczytać program wyborczy SLD. Po wyborach weszliśmy w koalicję z PSL-em, który miał inne priorytety. Nie udało się nawet dokonać „odzespolenia” Inspekcji. Oczywiście to nie była wyłącznie wina ministra, ale splot różnych układów i oporu wojewodów. Nikt jakoś nie potrafił ich przełamać i przekonać do usprawnienia działania Inspekcji.


W raporcie za 2002 r. negatywnie napisano o zespoleniu...
I słusznie, bowiem podporządkowanie wojewódzkich inspektoratów wojewodom niemal paraliżuje formalną pracę Inspekcji. Tak naprawdę stała się ona federacją luźno związanych wojewódzkich inspektoratów. Główny Inspektor nie ma żadnych narzędzi, poza nieformalnymi, oddziaływania na inspektoraty wojewódzkie.


Jest przecież ustawa o IOŚ...
Ustawa mówi o zadaniach Inspekcji Ochrony Środowiska. Ale wojewódzkie inspektoraty są częścią administracji wojewódzkiej i podlegają wojewodzie, a nie Głównemu Inspektorowi.


Dlaczego Inspekcja nie obroniła się przed „zespoleniem”?
W „szalonych” czasach reformy samorządowej i podziału na nowe województwa Ministerstwo Środowiska było słabe merytorycznie i politycznie. Zespolenie jest efekt...