Energetyka prosumencka i jej miejsce w energetyce
Premier RP stawia na energetykę węglową i jądrową, otwarcie zwalcza energetykę prosumencką (OZE/URE) i zapowiada zawetowanie unijnego pakietu klimatycznego do 2030 r.
Podobnie jak władza w socjalizmie stawiała na przemysł ciężki, a środowisko naturalne i ludzie mieli służyć budowaniu potęgi przemysłowej, tak obecnie premier osobiście angażuje się w budowę bloków węglowych, które kupimy u zagranicznych dostawców (Alstom, Hitachi, Westinghouse, GE), do których będziemy przez ponad 50 lat importować węgiel (po rewolucji łupkowej z USA, a także z Australii) i za spalanie tego węgla zaczniemy płacić za uprawnienia do emisji CO2.
W ślepym zaułku
W rządowo-korporacyjnej polityce energetycznej widoczne jest ukierunkowanie na dwie technologie.
Po pierwsze, na energetykę jądrową, budowaną od podstaw w całkowitej pustce kompetencyjnej i infrastrukturalnej, bowiem Polska nie dysponuje zapleczem zbudowanym na potrzeby zbrojeń nuklearnych, nie istnieje już także infrastruktura stworzona w latach 1968-1990 na potrzeby EJ Żarnowiec1. Zatem taka energetyka uzależni bezpieczeństwo energetyczne kraju we wszystkich wymiarach (know-how, dostawy urządzeń i paliwa) od firm zagranicznych i globalnych grup interesów.
Po drugie, na energetykę węglową, a w praktyce na budowę bloków węglowych klasy 1000 MW (ale już nie na budowę nowych kopalń). Bloki te są całkowicie nieodpowiednie dla KSE, ni...