W 1966 r. Tadeusz Kotarbiński w swoich „Medytacjach o życiu godziwym” przewidywał: „Niedługo już bodaj nadejdzie czas, kiedy to, co się będzie działo w którymkolwiek z miejsc na kuli ziemskiej, będzie współwyznaczało różne skutki w dowolnym zamieszkanym punkcie globu(…)”.

Można by rzec, że dziś te przewidywania się spełniają, świat bowiem staje się coraz bardziej „globalną wioską”, a zależności przyczynowo-skutkowe są, jak nigdy dotąd, widzialne i odczuwalne.
W Ptolemeuszowskim geocentrycznym systemie człowiek był pępkiem świata i to on, w myśl błędnie pojmowanej biblijnej zasady, czynił sobie ziemię poddaną. I choć Mikołaj Kopernik niejako zdjął go z tego piedestału, to nadal nie pojął (i często dzisiaj nie pojmuje), że stanowi zaledwie cząstkę szeroko pojętej Natury. W czasach szaleńczego wyścigu technologicznego, w którego efekcie wzrastają ludzkie potrzeby, należy zadać sobie pytanie: czy wzrastają również możliwości zaspokajania tychże potrzeb? I tu za Kisielem trzeba zaznaczyć, że w zsynchronizowaniu ze sobą tych dwóch linii rozwojowych leży istota trudu cywilizacyjnego dzisiejszego świata. Potrzeby bowiem rosną, a możliwości…?
Rozwój gospodarczy jest uzależniony od wielu cech. Jedną z nich jest stale rosnące zapotrzebowanie na energię. Spowodowane jest ono z jednej strony wzrastającą liczbą ludności, z drugiej – rozwojem cywilizacyjnym. Wytworzyła się więc kwadratura koła, bo to właśnie zu...