- podatek śmieciowy - fałszywy paradygmat

Witold Zińczuk

Powstanie Krajowej Izby Gospodarki Odpadami – organizacji firm przygminnych (jednoosobowych spółek skarbu gminy typu MPO, MPGK czy zakładów budżetowych) przyspieszyło procesy związane z lobbingiem na rzecz remonopolizacji chronionego dotąd tylko procedurą wydawania zezwoleń systemu rynkowego w gospodarce odpadami na terenie gminy.

Autorzy ofensywnych wystąpień próbują zbudować nową aksjologię racjonalności działań w interesie ochrony środowiska przed odpadami, która jest przeciwstawiana będącemu przedmiotem zarzutu „nieskrępowanemu rynkowi”, konkurencji itd. [retoryka jest tak jawnie antyliberalna, że przecieramy oczy ze zdumienia: „Tanio czy dobrze?” „Przegląd Komunalny (4/2004) („dobrze” to oczywiście monopol), „Wolny rynek czy ochrona środowiska” „Rzeczpospolita” (17.03.04) (oczywiście wolny rynek jest zdecydowaną antytezą ochrony środowiska, która tylko w cieplarni monopolu może rozkwitać) itp.]. Co prawda, jest to aksjologia stara jak Włodzimierz Lenin, bo od niego dowiadywaliśmy się, że plan racjonalizuje, a niewidzialna ręka rynku nie istnieje i jest symptomem chaosu. Ideologia ta oczywiście skrywa ochronę interesów wyższego personelu firm przygminnych, który tęskni do „utraconego raju”. Niestety, recydywa gospodarki reglamentowanej nie budzi już dzisiaj tak zdecydowanie negatywnych emocji, jakby to...