W październiku br. zorganizowano główne obchody jubileuszu 85-lecia Wodociągów Kieleckich. Przygotowania do nich skłoniły mnie do szeregu refleksji odnośnie tego, jak zmieniła się nasza branża, czy wykorzystaliśmy szanse ostatnich lat, jakie jeszcze wyzwania przed nami? I nie ukrywam, że w większości przemyślenia te poprawiły mi humor.

85 lat to szmat czasu, ale dla spółki wodociągowej to nie żaden rekord. Zdaję sobie sprawę, że są w naszym kraju wodociągi starsze, szacowniejsze i większe. Ale i Kielce nie mają się czego wstydzić. A to za sprawą naszych ?ojców założycieli?. To moja pierwsza refleksja. Jak budowało się wodociągi i kanalizację w II Rzeczpospolitej na terenach zapóźnionych cywilizacyjnie? Piszę tak szczerze o Kielecczyźnie, bo na Ziemiach Zachodnich infrastruktura ta powstała jeszcze pod zaborami. Myśmy nie mieli kanalizacji, więc ścieki trafiały do Silnicy, a wodę czerpano ze studni aż do 1929 r. Ale kiedy już budowano, to porządnie. Ówcześni budowniczowie dbali w największych szczegółach najpierw o wyznaczenie odpowiedniego obszaru na wiercenie studni głębinowych, potem umiejscowienie zbiornika na wodę i położenie rur. Ale to nie wszystko. Nawet kiedy stawiali zwykłe, wydawałoby się, budynki pompowni, hydroforni czy administracji, starali się o niebanalną architekturę, która w wielu przypadkach cieszy oko do dzisiaj. Zdecydowanie lepiej przygotowuje się jubileuszowe obchody, kiedy można pokazać zdjęcia i filmy pięknych, dobrze zachowanych przed...