Konflikt na życzenie
Elżbieta Olędzka - Koprowska
Coraz częściej decyzja o rozpoczęciu inwestycji w gminie oznacza groźbę wybuchu konfliktu społecznego. Sytuacja ta dotyczy szczególnie tych projektów, które wiążą się z negatywnymi skutkami dla ludzi i środowiska naturalnego - z hałasem, wibracjami, emisją trujących substancji.
Władze lokalne są najczęściej bezradne wobec protestów dotyczących planów budowy kontrowersyjnych w opinii społeczeństwa inwestycji. Budowa farmy wiatrowej, drogi szybkiego ruchu czy ustalenia lokalizacji składowiska odpadów to przykłady przedsięwzięć, które wywołują konflikty mieszkańców z samorządem i inwestorami. Ci ostatni często traktują reakcje społeczeństwa jako rodzaj szantażu ekologicznego, w którym stawką przetargową jest cena za bezpieczeństwo i jakość środowiska. Utrudnia to prowadzenie dialogu społecznego. Zdarza się, że zamiast konsultacji społecznych (dotyczy to szczególnie konfliktów lokalnych) decydenci próbują przełamać opór społeczny „siłą” - przez zastraszanie lokalnych liderów, ośmieszanie ekologów czy stosowanie polityki faktów dokonanych. W efekcie dochodzi jedynie do eskalacji konfliktu i „zwieranie szeregów” po stronie przeciwników planowanej inwestycji. Gdy istnieje szansa na uniknięcie konfliktu powinno się pamiętać o stosowaniu sprawdzonej zasady „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Co to oznacza w praktyce?
Po pierwsze, zanim rozpoczną się prace nad konkretnym projektem t...
Coraz częściej decyzja o rozpoczęciu inwestycji w gminie oznacza groźbę wybuchu konfliktu społecznego. Sytuacja ta dotyczy szczególnie tych projektów, które wiążą się z negatywnymi skutkami dla ludzi i środowiska naturalnego - z hałasem, wibracjami, emisją trujących substancji.
Władze lokalne są najczęściej bezradne wobec protestów dotyczących planów budowy kontrowersyjnych w opinii społeczeństwa inwestycji. Budowa farmy wiatrowej, drogi szybkiego ruchu czy ustalenia lokalizacji składowiska odpadów to przykłady przedsięwzięć, które wywołują konflikty mieszkańców z samorządem i inwestorami. Ci ostatni często traktują reakcje społeczeństwa jako rodzaj szantażu ekologicznego, w którym stawką przetargową jest cena za bezpieczeństwo i jakość środowiska. Utrudnia to prowadzenie dialogu społecznego. Zdarza się, że zamiast konsultacji społecznych (dotyczy to szczególnie konfliktów lokalnych) decydenci próbują przełamać opór społeczny „siłą” - przez zastraszanie lokalnych liderów, ośmieszanie ekologów czy stosowanie polityki faktów dokonanych. W efekcie dochodzi jedynie do eskalacji konfliktu i „zwieranie szeregów” po stronie przeciwników planowanej inwestycji. Gdy istnieje szansa na uniknięcie konfliktu powinno się pamiętać o stosowaniu sprawdzonej zasady „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Co to oznacza w praktyce?
Po pierwsze, zanim rozpoczną się prace nad konkretnym projektem t...