Radosław Gawlik
członek Rady Krajowej Zieloni 2004

Minęło 19 lat od katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu. Znamienne jest, że zwolennicy rozwoju energetyki jądrowej wyraźnie starają się pomniejszyć skalę jej negatywnych skutków. Tendencyjność tych ocen nie tylko nie uspokaja opinii publicznej, lecz wręcz wzmaga niepokój. Wątpliwości i obawy związane z wykorzystywaniem energii atomowej nie znikną wraz z podaniem kilku liczb, które miałyby zmniejszyć „rozmiar” ludzkich tragedii.
Energetyka jądrowa to temat mocno uwikłany w konflikt interesów. Ekspertami przedstawiającymi oceny zagrożeń są najczęściej osoby zainteresowane jej rozwojem. Nie tylko z tego powodu trudne jest sformułowanie ostatecznej i obiektywnej opinii na temat stopnia bezpieczeństwa elektrowni jądrowych. Specyfika tych obiektów sprawia, że stosunkowo mała, przypadkowa (ludzka) przyczyna może wywołać katastrofalne skutki. A przypadki są z natury rzeczy nieprzewidywalne. Osobny problem stanowi składowanie odpadów radioaktywnych. Jeżeli nawet naukowcy w końcu opracują metodę przetwarzania ich w taki sposób, by skrócić okres promieniowania, to i tak będzie on mierzony w tysiącach lat. Wiele następnych pokoleń będzie narażonych na kolejne przypadki, które mogą sprawić, że substancje dzisiaj zabezpieczone jutro okażą się bardzo niebezpieczne. Powszechna jest opinia, że obawy Zielonych i ekologów są przesadne. Zważmy jednak, że w tym wypadku czarnowidztwo jest znacznie mniej groźne niż niefrasobliwość i nadmierny optymizm.
Dyskusja o energetyce jądrowej ożywiła się ostatnio przy okazji przyjęcia przez rząd w styczniu br. Polityki energetycznej Polski do 2025 r. W dokumencie tym znajdziemy, we wszystkich wariantach, propozycję budowy w naszym kraju elektrowni jądrowych. Potrzebę taką uzasadnia się dwojako. Po pierwsze, przewiduje się znaczny wzrost zużycia energii. Po drugie, mówi się o ekologicznej „czystości” energii atomowej w porównaniu z wykorzystywaniem paliw ze źródeł nieodnawialnych. Żaden z tych argumentów nie przekonuje ekologów.
Prognozę zapotrzebowania na energię, na podstawie której napisano Politykę energetyczną, zawyżono o 25%. Opracowana była ona jesienią 2004 r. przez rządową Agencję Rynku Energii, czyli instytucję raczej zainteresowaną wzrostem konsumpcji energii. Jednocześnie zignorowano opracowanie innej instytucji tego samego rządu – Rządowego Centrum Studiów Strategicznych (RCSS) z kwietnia 2004 r., które przewiduje mniejsze o ¼ krajowe zużycie energii w 2020 r. Dane te w rocznicę Czarnobyla ujawnili członkowie Zielonych 2004, pytając premiera Belkę o wyjaśnienie tych faktów.
Nie po raz pierwszy wmawia się ludziom, że elektrownie jądrowe pod względem spełniania wymogów ekologicznych są znacznie lepsze od konwencjonalnych. Przemawiać ma za tym fakt, że nie zanieczyszczają powietrza gazami cieplarnianymi. Z różnych względów trudno jest porównać szkodliwość pyłów pochodzących ze spalania paliw konwencjonalnych z zagrożeniami związanymi z wykorzystywaniem energii atomowej. Zwolennicy energetyki jądrowej mają zwyczaj zestawiać bezawaryjnie funkcjonującą elektrownię atomową z dymiącą, tradycyjną elektrownią z kominami bez filtrów. Dlaczego przygniatająca w takim porównaniu „ekologiczna wyższość” elektrowni atomowej nie robi wrażenia na ekologach? Nieufność budzi już optymistyczne założenie, że w elektrowni atomowej nigdy nie dojdzie do poważnej awarii. Lecz bardziej rażące jest minimalizowanie problemu odpadów. Poza tym w porównaniach tych zazwyczaj nie uwzględnia się alternatywnych źródeł energii.
W ostatnich latach bardzo dużo mówi się o energetyce odnawialnej. Jednak obecny rząd nie traktuje jej poważnie. Polityka energetyczna nie uwzględnia przyjętej przez rząd i Sejm RP w 2001 r. Strategii rozwoju energetyki odnawialnej w Polsce, która związana jest także z zobowiązaniami realizującymi dyrektywy UE! A jest to strategia wyraźnie konkurencyjna wobec planu budowy elektrowni jądrowych. Mówienie o ekologicznych walorach elektrowni jądrowych przy jednoczesnym ograniczaniu rozwoju najbardziej ekologicznego sektora energetyki jest co najmniej obłudne.
Powinniśmy sobie życzyć, aby rząd wspierał przedsięwzięcia energetyczne, dające duże możliwości redukcji bezrobocia. Energetyka odnawialna, oparta na krajowych surowcach, stwarza pod tym względem znacznie większe szanse niż wysoce skoncentrowana produkcja energii atomowej. W sąsiednich Niemczech w 2003 r. sektor energii odnawialnych (słoneczna, wiatrowa i oparta na biomasie), dając ok. 8% energii pierwotnej, zatrudniał ok. 110 tys. osób. Porównanie kosztów inwestycji, uwzględniające koszty zewnętrzne (np. utylizacji odpadów radioaktywnych oraz zamknięcia elektrowni jądrowej po skończeniu przez nią pracy), również przemawia na korzyść energetyki odnawialnej.
Wiele wskazuje na to, że lobby atomowe miało wpływ na zmianę rządowej polityki energetycznej i gospodarczej. Wyrazem tej zmiany jest przyjęta przez rząd Marka Belki Polityka energetyczna Polski do 2025 r. Zawyżono w niej prognozę krajowego zapotrzebowania na energię, ignorując opracowanie RCSS, pominięto wcześniej przyjętą Strategię rozwoju energetyki odnawialnej, wreszcie nie dopełniono ustawowego obowiązku opracowania analizy wpływu na środowisko. Nic więc dziwnego, że Zieloni i ekolodzy ostro krytykują nowe propozycje, które jawnie przeczą zasadom zrównoważonego rozwoju.

Pełne stanowisko Zielonych 2004 w tej sprawie na stronach internetowych www.zieloni2004.pl