Kosztowny sukces, tania porażka
Przed zakupem systemu automatycznych wypożyczalni rowerów należy się zastanowić, czemu ma on służyć. Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagę fakt, że część polskich systemów powstaje lub jest rozbudowywana jako wnioski do budżetów obywatelskich.
Mieszkańcy głosują, że chcą mieć rower publiczny, mając w głowie systemy funkcjonujące w innych miastach, które znają z mediów czy własnych doświadczeń jako turystów. Często jednak decyzje te są podejmowane bez głębszej refleksji, ile stacji jest potrzebnych i do jakich rodzajów przemieszczeń. Urząd miasta, który potem realizuje wniosek, nie powinien czuć się zwolniony z dopracowania tego pomysłu, by jak najlepiej wpasować rower w całość systemu transportowego miasta.
Lepiej zapobiegać niż?
Wyzwaniem dla projektantów systemów rowerów publicznych jest konieczność uzmysłowienia sobie faktu, że wypożyczalnie rowerów będą wzmacniać transport zbiorowy, a nie go zastępować. Użytkownicy często wskazują jako najbardziej pożądane lokalizacje, które są już obsługiwane przez transport zbiorowy. Przykładowo możemy być pewni, że relacja pomiędzy akademikami a dużymi wydziałami uczelni będzie skutecznie windować statystyki wypożyczeń. A popyt nie będzie nasycony, choćby stacje miały po 50 rowerów zamiast standardowych dziesięciu. Tylko czy rower zastąpi wtedy samochód, autobus, czy własne nogi? Czy osiągniemy jakikolwiek efekt ekologiczny? Ważną rolą takiego systemu jest łą...