Mało wody, mało energii
Elektrownie wodne w Stanach Zjednoczonych mogą generować wystarczającą moc do zasilania w energię elektryczną czwartą część gospodarstw domowych w kraju. Jest to równowartość prawie 500 mln baryłek ropy i 100 średniej wielkości elektrowni węglowych. Ale jeśli rzeki doprowadzające wodę do zbiorników retencyjnych wyschną, a poziom wód sztucznych jezior spadnie poniżej stanów krytycznych, produkcja energii elektrycznej stanie się niemożliwa. Badania wskazują, że obserwowane w południowo-wschodniej części kraju susze mogą skutkować takimi konsekwencjami. Problem dotknął m.in. jeziora Mead, które powstało w wyniku spiętrzenia rzeki Kolorado na pograniczu stanów Nevada i Arizona. Wody jeziora są wykorzystywane do zasilania wodociągów miast w Kalifornii i Nevadzie, w tym Las Vegas. Prognozuje się, że z 50-procentowym prawdopodobieństwem w 2017 r. zapora Hoovera nie będzie mogła być wykorzystywana do produkcji energii, a w 2021 r. przepływ wody będzie tak niewielki, że jezioro Mead całkowicie wyschnie. Z kolei w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych coraz częściej tamy są wyburzane, a rzekom przywraca się ich pierwotny bieg. Przyczynami przeprowadzania takich przedsięwzięć jest zaawansowany wiek tych instalacji, nieefektywność energetyczna oraz ich zły stan techniczny, który zagraża bezpieczeństwu. Trwają liczne debaty na temat usuwanie kolejnych tam. Przeciwnicy ich burzenia, a zwolennicy remontowania lub odbudowywania podkreślają konieczność produkcji energii elektrycznej, a sztuczne zbiorniki wodne służą retencji, rekreacji oraz są źródłem wody dla wielu mieszkańców. Przeciwnicy elektrowni wodnych podkreślają, że przywrócenie rzekom ich pierwotnego biegu spowoduje powrót wielu gatunków ryb w ich górne odcinki, umożliwi żeglugę lub uprawianie kajakarstwa górskiego. Opinie ekologów są podzielone, gdyż likwidacja istniejącej przez pół wieku tamy spowoduje zaniknięcie wielu siedlisk roślin i zwierząt, lecz również powstanie kolejnych.
 
Dofinansowania na oszczędności
Funkcjonujący od 2010 r. program WaterSMART przyczynia się do zrównoważenia gospodarki wodnej w Stanach Zjednoczonych na najniższym szczeblu, tj. u końcowego konsumenta wody. Wśród celów programu jest poszerzenie liczby odbiorców wody pitnej oraz zapewnienie zasobów, uwzględniających przyszłe zapotrzebowanie. Projekty WaterSMART wraz z innymi działaniami mają przyczynić się do oszczędności powyżej 700 mln m3 wody rocznie, a w rekordowym 2013 r. nawet 900 mln m3. – WaterSMART pozwala zarządzać wodą w bardziej zrównoważony sposób, aby osiągnąć równowagę pomiędzy zasobami wody a potrzebami ludzi oraz ekosystemów – powiedziała Anne Castle, zastępczyni sekretarza ds. wody i nauki w Departamencie Spraw Wewnętrznych. – Długoterminowe planowanie oraz korzystanie przez projekty WaterSMART z najlepszych dostępnych technologii zabezpieczają przed niedoborami wody – dodała A. Castle. Oprócz wody, program WaterSMART oszczędza 40 mln kwh energii elektrycznej rocznie – to wystarczająca moc dla zaspokojenia potrzeb 3400 gospodarstw domowych. W ramach programu realizowane są kompleksowe badania ilości, jakości i wykorzystania zasobów wód słodkich na terenie Stanów Zjednoczonych. Wyniki mają posłużyć optymalizacji wykorzystania wody do celów konsumpcyjnych i gospodarczych. Program WaterSMART dofinansowuje inwestycje w infrastrukturę irygacyjna na terenach rolniczych zagrożonych suszą. Od początku działalności projektu dofinansowano ponad 300 inwestycji związanych z uzdatnianiem wody w niewielkich sieciach wodociągowych oraz dla indywidualnych odbiorców. Wspierane są również projekty wdrażające lub odtwarzające infrastrukturę melioracyjną. W związku z poważnym zagrożeniem długotrwałą suszą w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych konieczne są inicjatywy zmniejszające nierównowagę w popycie i podaży wody, a w szczególności jej niedostatek na poszczególnych obszarach kraju.
 
Wezwanie do oszczędności
Władze samorządowe Londynu opublikowały raport zobowiązujący londyńskie przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne do poprawienia zarządzania zasobami wody oraz podjęcia działań ograniczających skutki okresów suszy, przewidywanych w przyszłości. Przedsiębiorstwa powinny również wpłynąć na zmniejszenie zużycia wody przez mieszkańców miasta – dziś londyńczyk potrzebuje ok. 167 litrów wody każdego dnia. Raport powstał w związku z obserwowanymi zmianami klimatu, które skutkują mniejszymi opadami, oraz wzrostem zapotrzebowania na wodę wskutek zwiększania się liczby mieszkańców. Pomimo ciągłych remontów i inwestycji, ok. 25% zasobów uzdatnionej wody tracone jest w sieciach wodociągowych w wyniku nieszczelności. Murad Qureshi, przewodniczący Komisji Zdrowia i Środowiska, powiedział: – Woda to cenny zasób, którego podaż jest ograniczona i należy więcej zrobić, aby zachować posiadane już zasoby i uniknąć suszy w przyszłych latach. Wszystkie cztery londyńskie spółki wodne zostały zobowiązane do lepszego monitorowania wycieków, aby określić prawdziwą skalę nieszczelności wodociągów. Władze Londynu chcą również ograniczyć konsumpcję wody w gospodarstwach domowych. Dziś jedynie czwarta część nieruchomości posiada zainstalowane wodomierze, przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne mają zamontować takie urządzenia we wszystkich gospodarstwach domowych do 2025 r.
 
Opracowano na podstawie www.waterworld.com i www.waternewsportal.com.
Opracowanie: Łukasz Bandosz