Groźna sól

W celu ochrony wód oraz roślinności naukowcy z Uniwersytetu Stanu Waszyngton rozpoczęli poszukiwania bezpiecznego sposobu walki z lodem i śniegiem na drogach oraz chodnikach. Chodzi o wycofanie lub chociaż zminimalizowanie wykorzystania w tym celu soli, piasku i chemikaliów. Już na początku zimy w niektórych regionach cena soli drogowej wzrosła o 10-30% w porównaniu z ubiegłym rokiem, w dodatku pojawiają się pierwsze symptomy niedoboru tego surowca w północnych stanach. Przyczyną jest oczywiście śnieżna zima, która nastała już na przełomie listopada i grudnia. ? W 2013 r. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) wszczęła alarm ze względu na poziom sodu i chlorków w wodach podziemnych wzdłuż wschodniego wybrzeża ? powiedział Xianming Shi, profesor w zakresie inżynierii lądowej i środowiska Uniwersytetu Stanu Waszyngton. Shi jest zastępcą dyrektora w niedawno utworzonym Centrum Zrównoważonego Transportu w Zimnym Klimacie. Projekt, który uzyskał finansowanie Departamentu Transportu USA, to wynik współpracy pomiędzy Uniwersytetem Alaski w Fairbanks, Uniwersytetem Stanu Montana i Uniwersytetem Stanu Waszyngton. W USA wydaje się rocznie 2,3 mld dol. na usuwanie śniegu i lodu z samych autostrad. Dodatkowe 5 mld dolarów to koszty innych działań związanych z odśnieżaniem. ? Ukryte koszty obejmują długoterminowe oddziaływanie soli, piasku i substancji chemicznych na środowisko naturalne i infrastrukturę drogową oraz niszczenie pojazdów w wyniku ich korozji ? powiedział Shi. A ilości soli trafiające do środowiska są ogromne. W stanie Waszyngton wysypuje się ok. 4 ton soli na każdą milę (1,6 km) pasa ruchu w sezonie zimowym, z czego 99% pozostaje w środowisku. W stanie Minnesota każdego roku na milę pasa ruchu trafia jej 9 ton. Aby zminimalizować ilość wysypywanej na drogi soli, Centrum zaproponowało wyposażenie pługów zarówno w czujniki temperatury, tarcia na powierzchni drogi, jak i ilości soli leżącej już na drodze. Kolejną propozycją jest wykorzystanie bezpieczniejszych dla środowiska substancji o właściwościach odladzających. ? Badamy możliwości użycia buraków, soku pomidorowego, a nawet pozostałości z jęczmienia wykorzystanego w gorzelnictwie do produkcji wódki ? dodaje Shi. Testy laboratoryjne przeprowadzane są w wielkim mikserze, jednak, jak przyznaje naukowiec, jest jeszcze wiele do zrobienia, nim zostanie odkryta idealna mieszanka odladzająca.

Martwy Bałtyk

Pomimo szeroko zakrojonych działań na rzecz ochrony Bałtyku przed działalnością człowieka, stężenie tlenu w dalszym ciągu maleje. Rejestrowany wzrost temperatury w dolnych warstwach wodnych może być kolejnym powodem spadku ilości tlenu. U wybrzeży landu Szlezwik-Holsztyn, nieopodal miejscowości Eckernförde, znajduje się prawdziwy skarb. Chodzi o stację badającą od 1957 r. parametry środowiskowe, takie jak stężenie tlenu, temperatura, zasolenie i składniki odżywcze. ? Jest to jedna z najstarszych aktywnych stacji na świecie ? mówi dr Hermann Bange z GEOMAR-u (Centrum Badań Oceanograficznych) z Kilonii. Obserwacje prowadzone od drugiej połowy lat 50. XX w. umożliwiły podjęcie pierwszych działań zmierzających do zaprzestania degradacji wód morza. Naukowcy byli wówczas przekonani, że jedynym czynnikiem negatywnie wpływającym na stan Bałtyku są ogromne ilości ścieków zrzucane za pośrednictwem rzek do morza. Ścieki te, bogate w azot, fosfor i ich związki, przyczyniały się do mnożenia glonów. Opadające na dno martwe glony są rozkładane przez mikroorganizmy, które zużywają przy tym tlen i tworzą przydenne strefy beztlenowe. ? Zjawisko to obserwujemy wszędzie poza fragmentem morza najbliżej cieśnin duńskich ? wyjaśnia Sinikka Lennartz z GEOMAR. Coraz większa liczba oczyszczalni ścieków i zmniejszenie ilości nawozów wykorzystywanych w rolnictwie spowodowały zredukowanie ilości składników odżywczych w wodzie. ? Jednak nie nastąpiło zmniejszenie stref beztlenowych, mimo coraz lepszej jakości wody ? mówi Bange. Jedną z rozpatrywanych przyczyn braku poprawy sytuacji jest wzrost temperatury wody. ? Średnio temperatura wody w Bałtyku rośnie o 0,4°C na dekadę, co oznacza szybszą degradację biomasy i wzmożone zużycie tlenu. Pozostaje nam kontynuować starania o dalsze minimalizowanie ilości substancji odżywczych trafiających wskutek działalności człowieka do morza ? dodaje Bange.

Pomoc dla Malediwów

Około 100 tys. mieszkańców Malediwów zostało pozbawionych dostępu do wody pitnej po pożarze, który na początku grudnia wybuchł w stacji odsalania wody. Wody brakuje w Male, czyli stolicy tego wyspiarskiego państwa na Oceanie Indyjskim. Mimo iż władze zapewniły bezpłatny dostęp do mineralnej wody butelkowanej, doszło do przepychanek między osobami chcącymi zdobyć wodę. Rząd Malediwów zaapelował o pomoc do Sri Lanki, Indii, Chin oraz USA. Władze w Delhi wysłały dwa statki z częściami do stacji oraz zorganizowały lotnicze dostawy wody butelkowanej. ? Indie udzielą wszelkiej pomocy dla Malediwów w obliczu niedoboru wody z powodu pożaru w stacji odsalania wody ? powiedział Syed Akbaruddin, szef indyjskiego MSZ. Chiński rząd udzielił pomocy finansowej oraz przekazał drogą lotniczą 20 tys. litrów wody pitnej. Chiny skierowały również do Male swój statek, który akurat był na Oceanie Indyjskim w pobliżu wybrzeży Indonezji i jest wyposażony we własną stację uzdatniania wody. Awaria nie dotknęła kurortów i hoteli, ponieważ te mają własne urządzenia do uzdatniania wody. Na Malediwach brakuje rzek lub strumieni, a główne źródło wody pitnej stanowią zakłady odsalania. Kraj jest również podatny na wzrost poziomu mórz, związany ze zmianami klimatu, a żadna z jego wysp nie wznosi się ponad 1,8 m nad poziom morza. Malediwy to państwo turystyczne, a branża ta wytwarza ok. o 30% PKB.

Opracowano na podstawie: www.sciencedaily.com, www.waterworld.com.

Łukasz Bandosz