Zmiana podejścia

Indie są trzecim na świecie krajem, po Chinach i Stanach Zjednoczonych, który emituje najwięcej gazów cieplarnianych. Obszary zurbanizowane tego państwa charakteryzują się zanieczyszczoną wodą oraz glebą, ogromnymi ilościami odpadów, które zalegają w miastach i na wsiach oraz nieczystym powietrzem. Jest to efekt zarówno szybkiego wzrostu gospodarczego, jak i przyrostu liczby ludności. Za rozwojem gospodarki nie nadąża rozbudowa infrastruktury. Szczególnie wyraźnie widać to po stanie dróg oraz ciągłych niedoborach energii elektrycznej, przy czym warto zaznaczyć, że trzecia część spośród 1,3 miliarda Hindusów żyje bez elektryczności. W kraju brakuje również inwestycji z branży wodno-kanalizacyjnej, co doprowadziło wody rzek do katastrofalnego stanu. Rząd uruchomił program, którego celem jest zaprzestanie zrzutu nieoczyszczonych ścieków z miast leżących nad Gangesem do tej świętej dla Hindusów rzeki. Realizacja programu przewidziana jest na najbliższe pięć lat, ma pochłonąć 8,1 mld dolarów i objąć aż 118 miejscowości. W celu zapewnienia odpowiedniego przepływu w Gangesie, co jest konieczne dla ludności i rolnictwa, zdecydowano się przerwać budowę trzech ogromnych tam na himalajskich dopływach rzeki. Stwierdzono przy tym, że lepsze będzie uruchomienie mniejszych tam na niewielkich ciekach wodnych. Do tego konieczne jest sprawniejsze gospodarowanie wodą w rolnictwie. W niektórych regionach rolnicy, mimo braku wyraźnej potrzeby, nawadniają swoje pola. Przyczynia się to do zwiększenia zużycia deficytowej energii oraz marnowania wód gruntowych. Równolegle uruchomiono programy rozwojowe na rzecz budowy zdecentralizowanych elektrowni słonecznych, wzmocnienia sieci przesyłowych oraz regularnego sprzątania odpadów z miast i wsi. Aktualnie roczny wzrost gospodarczy w Indiach wynosi ok. 5%, co stanowi nieco ponad połowę wzrostu z przełomu XX i XXI w. Za jedną z przyczyn spowolnienia uznaje się degradację środowiska. Dziś władze kraju zwracają uwagę na konieczność troski o zasoby naturalne. Pozostaje życzyć Hindusom sukcesów na polu środowiskowym i aby ich rozbudowana do granic absurdu, skorumpowana i niewydolna administracja nie zniweczyła tych ambitnych planów.

Kanał kołem zamachowym

Ogromne wrota nowej śluzy Kanału Panamskiego ważą 2300 ton. Montaż pierwszej z ośmiu ?mamucich bram? na rozbudowywanym obiekcie wodnym zakończył się 19 stycznia br. Warta 6 mld dolarów inwestycja, której stan zaawansowania ocenia się na 90%, a otwarcie dla ruchu handlowego przewidziano na wiosnę 2016 r., ma podwoić ilość ładunków przepływających przez kanał do poziomu 660 mln ton rocznie. W ramach projektu powstają nowe fragmenty kanału, poszerzane są istniejące korytarze transportowe, powstają nowe śluzy, zarówno od strony Pacyfiku, jak i Karaibów. Dzięki tej rozbudowie przez kanał będą mogły przepływać większe statki, a mijanie się jednostek zostanie ułatwione. Nowe śluzy podczas obniżania poziomu wody będą wytwarzać energię elektryczną, a jednocześnie podczas swojej pracy zużywać mniej wody, mimo iż jej ilość w obiegu będzie większa. Naukowcy z UNESCO szacują, że zwiększenie możliwości transportowania ze wschodnich Stanów Zjednoczonych do Chin takich towarów, jak węgiel kamienny oraz zboża przyczyni się do zmniejszenia zużycia oraz zanieczyszczenia wody w Chinach. Ze względu na lepsze technologie wydobycia węgla oraz upraw rolnych w USA wzrost zużycia wody oraz jej zanieczyszczenia będzie mniejszy niż przewidywana redukcja w Azji. Stanie się tak m.in. dlatego, iż ogromne obszary uprawne ciągnące się od Ohio do Missouri i Iowa są bogate w wodę. Poza tym w poprzek Przesmyku Panamskiego przepływać będzie więcej niż dziś ropy naftowej i gazu ziemnego. Liczący 77 km długości kanał jest źródłem dochodów Panamy w wysokości 1 mld dolarów rocznie.

Amerykanin mądry po szkodzie

Przed rokiem mieszkańców stanów Zachodnia Wirginia i Ohio ogarnął strach. Nastąpił wyciek związków chemicznych ? czterometylocykloheksanu oraz metanolu do rzeki Elk. Wypadek wydarzył się w miejscowości Charleston i doprowadził do zatrucia ujęcia wody pitnej dla tego miasta. Poważne zagrożenie wywołało alarm w miejscowościach wzdłuż rzek Ohio i Kanawha, do której wpływa Elk. Przez tydzień prawie 300 tys. osób w całym Charleston, stolicy stanu Zachodnia Wirginia, nie mogło korzystać z lokalnej wody, gdyż obecne w niej substancje są szczególnie szkodliwe w przypadku połknięcia. Lokalna społeczność zażądała od władz podjęcia stosownych działań w celu uniknięcia podobnych sytuacji w przyszłości. Gubernator Wirginii Zachodniej Ray Tomblin podpisał ustawę, która zaostrzyła normy dla nowych zbiorników, służących do magazynowania niebezpiecznych cieczy, a także zlecił natychmiastowe inspekcje już funkcjonujących zbiorników. Wprowadzono również obowiązek przedstawienia przez ich właścicieli planu działania w przypadku wystąpienia awarii. Szybko okazało się, że wiele spośród starszych zbiorników nie spełnia norm. ? To pokazuje, że nadal istnieją zbiorniki, które mogą być nieszczelne ? mówi Angie Rosser, dyrektor wykonawczy West Wirginia River Coalition. ? Jest więcej takich zbiorników, jak ten, który uległ awarii, rdzewiejących, wybudowanych w latach trzydziestych ubiegłego wieku ? dodaje Rosser. Podobne regulacje prawne wprowadziły również inne stany, szczególnie te, na obszarze których funkcjonuje wiele przedsiębiorstw branży chemicznej. Są to: Wirginia, Indiana i Georgia. Firma, do której należał feralny zbiornik, zbankrutowała, a wszystkie jej obiekty zostały rozebrane, tereny zabezpieczono, a właściciel przedsiębiorstwa jest sądzony za oszustwa finansowe oraz zeznawanie nieprawdy pod przysięgą. Dziś woda w rzece Elk jest dodatkowo uzdatniana nim trafi do wodociągów. Jednak wielu mieszkańców Charleston wciąż nie ma zaufania do jej jakości.

Opracowano na podstawie www.circleofblue.org i news.nationalgeographic.com

Opracował: Łukasz Bandosz.