Kto daje i odbiera…
Jest takie przysłowie: „Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera”. Podobno przysłowia są mądrością narodu i trzeba mieć do nich szacunek. Ja taki szacunek mam i przysłowia lubię, ale uważam, że nie można brać ich zbyt dosłownie.
Co rzeczone przysłowie nam mówi? Ano to, że rzeczą niemoralną jest najpierw coś komuś obiecać, dać, a potem to zabrać. Proste. Nie daje się prezentu urodzinowego, żeby potem domagać się jego zwrotu. Nie daje się ukochanej kobiecie złotego pierścionka, żeby jej go potem odebrać i sprzedać w lombardzie. Ten, kto tak robi, nie wzbudza szacunku. Taka zasada znalazła zresztą potwierdzenie w prawie – i to od czasów rzymskich do dzisiaj. Mamy przecież prawo nabyte, np. do emerytury, i kiedy jakiś polityk, jakaś władza próbują takie prawo naruszać, są potępiani. Ale np. w prawie konsumenckim od dawna figuruje prawo do zwrotu kupionego towaru, odstąpienia od umowy bez podania przyczyny, ostatnio nawet modyfikowane na korzyść klientów. Moralnie dopuszczalne jest również odebranie jakiegoś honorowego zaszczytu, medalu, nagrody, jeśli obdarowana osoba swoim zachowaniem przekreśliła dotychczasowe zasługi.
Konia można ujarzmić
Generalnie nie powinno się odbierać czegoś raz danego, ale rozumiem, że są sytuacje, które takie swoiste zarekwirowanie usprawiedliwiają. A jest jeszcze cała...