Prawidłowe zagospodarowanie wód opadowych jest jednym z podstawowych warunków poprawnego funkcjonowania układów osadniczych i komunikacyjnych. Analiza likwidacji skutków ubiegłorocznej powodzi prowadzi do różnych wniosków. Brak zrozumienia potrzeby „melioracji miejskich” oraz ich różny stan techniczny w znacznym stopniu jest konsekwencją niedomówień regulacji1, 2, 3, wprowadzanych po 1990 r.

Przywracając takie pojęcia, jak własność komunalna czy zadanie własne gminy, wyraźnie i konsekwentnie pomija się problem zagospodarowania wód opadowych, a przede wszystkim określenia sposobu pozyskania środków na ich zagospodarowanie. Dużą rolę odgrywa dość powszechna w tym przypadku ograniczoność merytorycznych kompetencji organów gminnych, a nierzadko po prostu brak wyobraźni.
Wody opadowe często postrzega się w kategoriach zła koniecznego, minimalizując podejmowane działania. Charakterystyczna jest niechęć do kompleksowego podejścia do tego problemu, nawet jeżeli z zewnątrz wymusza się takie rozwiązanie, to np. można tak rozpisać warunki przetargu na wykonanie opracowania, aby nie doszedł do skutku. Powszechną bolączką jest brak koordynacji inwestycji na poziomie gminy. Równocześnie istnieje tendencja do ograniczenia się do działań w granicach administracyjnych miejscowości, pomijając problem spływu z pozostałych obszarów.

Lekceważenie problemu

Niestety nawet przy drobiazgowych zapisach, odnoszących się do wo...