Miejskie wyspy ciepła potęgują złe skutki upałów
Koniec czerwca, lipiec, sierpień: fala upałów po raz kolejny sprawia, że temperatura stała się gorącym tematem do dyskusji. Jedni witają letni skwar z utęsknieniem, inni czekają na dni, gdy temperatura znów stanie się znośna. Niezależnie od tego, do której grupy się zaliczamy, każdy z nas jest w stanie wskazać miejsca w naszych miastach, w których w upalne letnie dni bywa najzwyczajniej zbyt gorąco.
Słyszymy o miejskich wyspach ciepła, oazach zieleni, nocach tropikalnych, betonowych dżunglach i pustyniach, zmieniającym się klimacie. Wydawać by się mogło, że jest to kolejne nowe wyzwanie, przed którym stają współczesne miasta. Jednakże gorące letnie dni zajmowały umysły ludzi już wiele lat temu.
W poszukiwaniu cienia
Stały się nawet tematem przewodnim jednego z największych hitów amerykańskiego zespołu The Lovin’ Spoonful pt. „Summer in the city”, wydanego w 1966 r. Młodzi Amerykanie śpiewali wówczas o mieście, w którym w ciągu dnia próżno szukać cienia, ludzie wyglądają na w pół martwych, chodniki rozgrzane są bardziej niż główki zapałek, a ochłoda i chęci do życia nadchodzą wraz ze zmrokiem. Pomimo upływu ponad pół wieku podobne opisy można stosować w stosunku do współczesnych nam czas&oacu...