W ostatnich latach bardzo modne stało się pojęcie „system gospodarki odpadami” dla określenia pożądanego (a może idealnego) modelu i metod postępowania z odpadami na szczeblach lokalnym, regionalnym i ogólnokrajowym, popartych odpowiednimi przepisami prawnymi i działaniami edukacyjnymi. Często również – i chyba zupełnie niepotrzebnie – do tego pojęcia dodaje się przymiotnik „zintegrowany”. Tak czy owak powszechnie wiadomo, że każdy system jest tak dobry jak najsłabsze jego ogniwo. Również w przypadku rzeczonego systemu gospodarki odpadami teza ta znajduje swe potwierdzenie. Od dawna bowiem wiadomo, że tym najsłabszym ogniwem jest w tym przypadku składowanie odpadów, a w szczególności setki legalnie funkcjonujących składowisk, które nie spełniają żadnych norm technicznych ani obowiązujących w tym zakresie przepisów prawa. Mimo iż powszechnie wiadomo, jakie zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi stwarzają takie bomby ekologiczne, nierzadko zlokalizowane w pobliżu osiedli, symptomatyczne jest, że wiele władz lokalnych bagatelizuje ten problem i stara się za wszelką cenę przedłużać funkcjonowanie takich „dołów”, z reguły uzasadniając to (o zgrozo!) względami społecznymi (niskie koszty pozbywania się odpadów dla mieszkańców, utrzymanie zatrudnienia w gminnych zakładach komunalnych).
Funkcjonowanie takich składowisk to, z oczywistych względów, prawdziwa zmora – także dla przedsiębiorców zajmujących się gospodarką odpad...