Bodaj najsmutniejszą spuścizną, jaką otrzymały samorządy na starcie w 1990 roku, było zdegradowane środowisko naturalne, a w szczególności tony odpadów komunalnych otaczające wszystkie polskie gminy: od najmniejszych, po stolicę włącznie. Skala tego zjawiska okazała się tak rozległa, że praktycznie na kilka dziesięcioleci zdeterminowała politykę samorządową w naszym kraju i od efektywności rozwiązań w tej dziedzinie będzie zależeć ocena, jaką wystawią nam przyszłe pokolenia.
Rozwiązanie problemu nie jest sprawą banalną, zważywszy trudne uwarunkowania, jakie się wiążą z tym zjawiskiem: dalece niewystarczające fundusze, brak odpowiednich narzędzi prawnych, złe nawyki mieszkańców i przedsiębiorców oraz setki innych przeszkód, których znaczenia nie sposób przecenić. Przykład? W państwach Unii Europejskiej wszyscy wytwórcy opakowań są zobowiązani do opłat, przeznaczonych na recyling tychże opakowań, a w Polsce prace nad analogiczną ustawą, regulującą ten problem, trwają od lat i wciąż nie widać ich finalizacji. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że chcąc realnie wkroczyć do wielkiej, europejskiej rodziny trzeba sobie powiedzieć, że rozwiązanie jest konieczne, a nader wszystko pilne.
Jak to wszystko zrobić, mogę powiedzieć na przykładzie Katowic. Już przed dekadą było dla nas jasne, że możemy postępować według sprawdzonej zasady: każdą wielką podróż należy zacząć od małego kroku. Było bowiem jasne, że nie zdobędziemy wystarczających środków na wszystkie nasze potrzeby, dlatego znaleźliśmy takie rozwiązanie, jakie okazało się być w zasięgu ręki. Postawiliśmy zatem na uporządkowanie struktury naszych odpadów komunalnych i na edukację ekologiczną.
Symbolicznym punktem zwrotnym jest dla nas data 23 stycznia 1997 roku. W tym dniu otworzyliśmy sortownię do przeróbki surowców wtórnych, zbieranych selektywnie na terenie miasta. Ta inwestycja charakteryzuje się nie tylko nowoczesną linią technologiczną, ale i tym, że w poważnym stopniu została sfinansowana ze środków pozabudżetowych; była zatem swoistym poligonem doświadczalnym, dowodzącym, że samorząd jest w stanie realizować przedsięwzięcia w oparciu o różnorodne źródła finansowania.
Urządzenia sortownicze zakupiono z funduszu PHARE II za ponad półtora miliona złotych (oraz dodatkowo 140 tysięcy FF). Maszyny dostarczyła i zamontowała francuska
firma AREL. W ten sposób wydatki miasta można było zamknąć w kwocie poniżej 1,9 miliona złotych, a więc blisko o połowę niższej od przewidywanej.
Co na tym zyskaliśmy? Po pierwsze: zaistnieliśmy w rodzinie miast Starego Kontynentu, przekonując naszych partnerów, że Katowice są zarówno ważnym elementem całego ekosystemu, jak i świadomym i wiarygodnym członkiem społeczności europejskiej. Po drugie: zyskaliśmy nowoczesną i perspektywiczną inwestycję komunalną, składającą się z linii do sortowania papieru, tektury, tworzyw sztucznych oraz do oddzielania szkła i metalu od zanieczyszczeń. W połączeniu z działającą wcześniej kompostownią jest to znakomite narzędzie miasta we wciąż rozwijanej selektywnej zbiórce odpadów. Po trzecie: możemy edukować proekologicznie mieszkańców, w szczególności zaś młodzież, nie tylko w sferze idei, ale dla potrzeb istniejących i działających urządzeń, co ma znaczenie nie tylko na poziomie dydaktycznym.
Jak wspomniałem, każdą podróż zaczyna pierwszy krok. W Katowicach ten krok już zrobiliśmy i – jestem przekonany – pomaszerowaliśmy właściwą drogą.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, prezes Związku Miast Polskich