Dotyczy to zarówno odległej przeszłości, kiedy to pojawiły się np. żarówka czy samochód, jak i czasów współczesnych, w których telefon komórkowy zastępuje stacjonarny, a analogowy zapis dźwięku i obrazu jest wypierany przez technologię cyfrową. Niemniej w tym ostatnim przypadku zauroczenie zapisem cyfrowym nie jest całkowite, wiadomo przecież, że nie da się zrobić zdjęcia ?z duszą? aparatem cyfrowym, a czarne, analogowe płyty wracają do łask.

Biorąc pod uwagę to historyczne doświadczenie, niezrozumiała jest chęć wprowadzania nowych rozwiązań metodami administracyjnymi poprzez określanie celów ilościowych dotyczących np. samochodów elektrycznych, rodzajów źródeł światła czy wręcz konkretnych technologii przemysłowych. Pół biedy, kiedy forsowana w ten sposób technologia ?umrze? wcześniej niż zostanie użyta, co najprawdopodobniej nastąpi w przypadku technologii CCS. Gorzej, jeżeli cała procedura zostanie wdrożona, a post factum okaże się, że nie było to optymalne rozwiązanie.

Geneza filozofii celów

Wspomniany problem pojawił się w przypadku nakazania zastępowania źródeł światła. Dziś możemy obserwować szereg negatywnych skutków tej wielkiej operacji. Nasuwa się pytanie, dlaczego podążamy tą drogą i za sprawą kolejnych celów oraz przymusowych działań gruntujemy i szerzymy tę filozofię postępowania? Są dwie przyczyny ? jedna to stale rozwijająca się biurokracja, która musi mieć pożywkę, a zatem kreuje nowe regulacje i p...