Europejska sieć ekologiczna Natura 2000 została utworzona w celu ochrony zagrożonych gatunków roślin i zwierząt oraz siedlisk niezbędnych do ich przeżycia. System ten obejmuje najbardziej cenne przyrodniczo obszary, które stanowią reprezentatywne dla naszego kontynentu ekosystemy. Wspólne dla całej Europy zasady dotyczące ochrony przyrody zaczęto uzgadniać wraz z przyjęciem w 1979 r. międzynarodowej Konwencji o ochronie dzikiej fauny i flory oraz siedlisk naturalnych (Konwencja Berneńska). Wtedy też uchwalono dyrektywę w sprawie ochrony dzikich ptaków zwaną dziś Dyrektywą Ptasią. W 1992 r. dołączyła do tych aktów tzw. Dyrektywa Siedliskowa w sprawie ochrony siedlisk przyrodniczych oraz dzikiej fauny i flory. Wymienione dokumenty stanowią prawną podstawę tworzenia sieci Natura 2000. W jej ramach planuje się objąć ochroną co najmniej 10% powierzchni krajów należących do systemu.
Polska, w związku z przystąpieniem do Unii Europejskiej, musi do końca br. opracować katalog obszarów, które zostaną zgłoszone do sieci. Dotychczasowe próby realizacji tego zobowiązania podejmowane pod patronatem Ministerstwa Środowiska są przez przyrodników i ekologów oceniane negatywnie. Na ten cel przeznaczono bardzo niewielkie środki. Rzadko wykonuje się rzetelną inwentaryzację przyrodniczą, z reguły obszary typuje się na podstawie istniejących dokumentacji, często przestarzałych i wymagających weryfikacji. Brak jest szerokiej konsultacji społecznej i jakiejkolwiek akcji informacyjnej na temat sieci. Najprawdopodobniej administracja centralna, a w ślad za nią często lokalna nie docenia wagi problemu. Wygląda na to, że ministerstwo stara się zakwalifikować do sieci jak najmniej obszarów. Zapomina się o społecznych korzyściach i różnorodnych możliwościach powiązanych z taką formą ochrony przyrody.
Wytypowanie danego terenu do sieci Natura 2000 powoduje automatyczne wciągnięcie go na listę obszarów, które mogą otrzymać dotacje ze strony UE. Byłaby to szansa dla rolników i leśników, którzy mogliby świadczyć usługi związane z zachowaniem tych terenów. W obliczu nieuchronnych zmian w rolnictwie i już istniejącego bezrobocia, dotacje stanowiłyby niebagatelną pomoc i dawałyby możliwość godnego życia dla tysięcy ludzi. Wiele form turystyki można rozwijać w harmonii ze środowiskiem. Ochrona przyrody mogłaby stanowić impuls dla zrównoważonego rozwoju licznych gmin i regionów o wysokim bezrobociu. Oczywiście, wymaga to, jak zawsze przy korzystaniu z pomocy Unii Europejskiej, własnego udziału, co zapewne jest zasadniczym powodem tak nikłego zaangażowania administracji w typowanie terenów do sieci Natura 2000. Szkoda, gdyż inwestowanie w ochronę przyrody może przynosić wymierne korzyści, także gospodarcze i społeczne.
Sprawa ta zupełnie inaczej potraktowana została w Czechach. Ten niewielki kraj już przeznaczył poważne środki na same tylko prace wstępne związane z wdrażaniem dyrektyw przyrodniczych. Czesi słusznie uznali, że jest to dobra inwestycja, która korzystnie wpłynie na rozwój ich kraju.
W Niemczech już od wielu lat realizowane są programy rolno-środowiskowe, których celem jest częściowe lub całkowite wyłączenie z gospodarowania terenów cennych przyrodniczo. Rolnicy otrzymują wsparcie finansowe, kiedy podejmują się ochrony bioróżnorodności m.in. poprzez stosowanie tradycyjnych metod upraw i wypasu, zachowanie lokalnych ras i odmian, aktywną ochronę siedlisk oraz gatunków.
Niedobrze by się stało, gdybyśmy w Polsce nie umieli wykorzystać szans i możliwości, jakie oferuje sieć Natura 2000. Zwłaszcza, że w naszym kraju mamy bardzo dużo terenów, które spełniają jej kryteria. Organizacje zainteresowane ochroną przyrody, widząc mało aktywną postawę administracji, zaczęły przygotowywać własne listy obszarów kwalifikujących się do Natury 2000. Rządowa lista jest zbyt szczupła i nie oddaje w pełni aktualnego stanu naszych przyrodniczych zasobów. Bardzo potrzebny jest konstruktywny dialog przyrodników i ekologów z przedstawicielami Ministerstwa Środowiska. Wdrażanie nowych obszarów Polski do sieci Natura 2000 powinno być traktowane jako szansa rozwoju, a nie zagrożenie narodowych interesów.



Radosław Gawlik,
prezes Polskiej Zielonej Sieci